Aleksiej Kożewnikow już od jakiegoś czasu przebywa poza Zoną, gdzie był znany jako Krzemień; choć to tajemnicze miejsce nie lubi wypuszczać ludzi, jemu się udało. Sprzedał wszystko, co zdołał w niej zebrać i wraz z dwoma przyjaciółmi powrócili do w miarę normalnego życia. Co prawda mężczyzna wciąż czuje zew Kochanki, ale nie planuje do niej wracać – tutaj ma dom, pracę i przede wszystkim rodzinę. A jednak los bywa pokrętny i Aleksiej znowu musi stać się Krzemieniem i ruszyć za Kordon, by ocalić życie syna. Tam czeka na niego wiele niebezpieczeństw, ale też kilku nowych sojuszników – nieszczęśliwie zakochany biznesmen, który rusza do Zony by odnaleźć studnię spełniającą życzenia, artysta – malarz, pragnący poznać dzikość tej nieokiełznanej krainy, a także złodziej, który za ogromne pieniądze sprzeda ludzkie życie.
Czy jednak w Zonie można ufać komuś, kto trafia do niej po raz pierwszy? Czy na pewno każdy ma czyste zamiary…?
Kolejna część z serii Zony za mną i mogę napisać tylko jedno: tęskniłam! Niesamowite, jakie emocje wiążą się z powrotem do jednej z ulubionych serii. Oczywiście, niektóre tomy podobały mi się mniej, inne bardziej, ale Więzy Zony porwały całe moje serce sprawiając, iż podczas lektury drżało ono wielokrotnie w trwodze o los naszych bohaterów. A była to istna mieszanka wybuchowa; Krzemień, stary wyjadacz, nagle odnalazł sojuszników w mężczyznach, którzy Zonę znali wyłącznie z opowieści. I o ile jeden z jego towarzyszy okazał się posiadać pewne umiejętności wojskowe, o tyle o bezpieczeństwo drugiego nieustannie trzeba było dbać. Z czystej ludzkiej życzliwości, oczywiście.
Zona po raz kolejny powitała mnie istotami nie z tego świata, których nawet nie potrafiłabym sobie wyobrazić. Za każdym razem podczas lektury utwierdzam się tylko w przekonaniu, że ludzie są najgorszymi potworami, znajdującymi się za Kordonem. Zona żyje swoim życiem, monstra są napędzane głodem, nie zaś zawiścią czy złością, tak charakterystyczną dla nas, ludzi. Mężczyźni z kolei wybierali się do Jej wnętrza zawsze z jakiegoś powodu, najczęściej czysto finansowego (nie od dziś wiadomo, że wszelakiego rodzaju artefakty osiągają wysokie ceny na Ziemi). Potrafią zabijać dla zysku, ale też dla czystej zabawy. Nie wspominając już o tym, że wśród łupieżców nie może być słowa o lojalności – są gotowi sprzedać swoich towarzyszy za obietnicę ocalenia własnego życia albo za cenny przedmiot. Zresztą, nie tylko tacy trafiają do Zony – istnieją też ludzie, których fascynuje drapieżny charakter tego miejsca, wyczuwają w niej możliwość zdobycia tajemnej wiedzy, która z kolei może doprowadzić do zniszczenia Ziemi.
Od tej części nie da się oderwać; nieustannie zamartwiałam się o los syna Krzemienia, szczególnie, gdy mężczyzna nie mógł odnaleźć tego, kto nosi w sobie drugą część dziwnego artefaktu, zrodzonego w Zonie. Przedmiot, wyglądający jak bardzo ładny kamień, okazał się być najgorszym przekleństwem Aleksieja. Czysty przypadek sprawił, iż w jego rzeczach odnalazł go jego syn, a w tym samym momencie gdzieś głęboko w Zonie ktoś również trzymał w dłoni jego drugi fragment. To ta sytuacja zmusiła naszego bohatera do powrócenia do swej zdradliwej Kochanki. Choć nie powiem, chwilami wydawało mi się, że Krzemień wreszcie mógł głęboko odetchnąć powietrzem Zony – miejsca, które zna tak dobrze, które jednocześnie kocha i nienawidzi. Ponoć wystarczy raz przekroczyć jej \”gościnne\” bramy, by już na zawsze pozostawać pod jej brutalnym urokiem. Zresztą, w każdym tomie owej serii autorzy zawsze wspominają o tym, jak Zona przyciąga do siebie tych, którzy wreszcie postanowili żyć normalnie, wśród ludzi.
Jak już wspominałam wielokrotnie przy okazji recenzowania poprzednich części, to idealna lektura dla osób lubujących się w agresywnych, brutalnych wydarzeniach. Ale, ale! Również ci, którzy szukają pewnej emocjonalności, znajdą tu coś dla siebie. W końcu nikt nie zna lepiej niż osoby przebywające w Zonie uczucia lojalności i bólu straty po kompanie. Nie możecie przejść obojętnie obok książek o Zonie. Jej zew wzywa również Was…
Katarzyna Pinkowicz