Czym przyciąga \”Momentum\” w
pierwszej kolejności? Obsadą. Gatunkiem. Okładką opakowania DVD (plakatem).
Fabuła prezentuje się tak, jak szereg innych. Początkowa scena obiecuje wiele.
Z pozoru wydaje się, że wykorzystano kilka trafnych pomysłów. Czy okazuje się,
że obraz Stephena S. Campanelli wychodzi chociaż trochę poza sztampę i schemat?
Czy jest kolejnym filmem ginącym w natłoku mu podobnych?
Alexis (Olga Kurylenko) zajmuje
się napadami na banki. Chciałaby już z tym skończyć, lecz jej były partner
namawia ją na udział w ostatnim skoku. To skok na tyle duży, że ma ich ustawić
na resztę życia. Alexis nie wie, że skradzione kamienie były tylko przynętą.
Ważniejszy jest nośnik z danymi, które ktoś wysoko postawiony za wszelką cenę
chce odzyskać. Zamieszana w morderstwa i ścigana przez zabójcę (James Purefoy)
Alexis musi uniknąć śmierci oraz pomścić śmierć przyjaciela.
Okładka wydania DVD, jak i
otwierająca film scena, obiecują widzowi kino akcji w jakimś niezłym połączeniu
z science fiction. Niestety, już po dziesięciu minutach okazuje się, że to
tylko wyłącznie zachęcająca do obejrzenia filmu zmyłka. Początkowe obiecanki
okazują się być cacankami, a im dalej w las tym jeszcze gorzej. Jak na kino
akcji, \”Momentum\” prezentuje się dość nudno oraz nad wyraz przewidywalnie (nie
dość, że twórcy posługują się schematami, to jeszcze robią to bez odrobiny
polotu). Plusem jest to, że obraz nie zwalnia ani na chwilę, więc w każdej
scenie mamy do czynienia z dynamiką, bójkami, walkami głównej bohaterki z
przeciwnikami.
Nie zabrakło także pełnych
absurdu, nielogicznych scen, które dramatycznie obniżają, już i tak niezbyt
wysoką, ocenę filmu. Jak ta, w której główna bohaterka cofa auto na parkingu,
biega boso kilkaset metrów lub magicznie teleportuje się z miejsca na miejsce
(jak do licha ona się znalazła na tym dachu ? nie wiem do tej pory).
Alexis charakteryzuje, niczym
bohaterów, w których wcielał się Jean-Claude Van Damme, nieśmiertelność. Kule
się jej imają, rzuca bez pudła nożami z dalekich odległości oraz posiada
niezwykle rozwiniętą zdolność dedukcji. W dodatku, główna bohaterka – myśli,
przeżywa, ocenia. Zawsze mnie to niezmiernie irytuje w tego typu filmach akcji,
które opowiadają konkretną \”bajeczkę\”, w której najważniejsze jest
przedstawienie konkretnej liczby ciosów oraz rozwalonych aut.
Olga Kurylenko w głównej roli
wypada bardzo słabo. Zdaje się, że niczym Nicolas Cage, posługuje się jedną
miną oraz jednym grymasem. Morgan Freeman, wcielający się w \”tego złego gościa
na szczeblu\”, gra tak, że odbiorcy nie zrobiłoby różnicy, czy widzi na ekranie
właśnie niego czy podrzędnego aktora klasy B. Po prostu bywa (występuje w
nielicznych scenach) i sygnuje film swoim nazwiskiem przyciągając tym widzów.
Produkcja dużo zyskuje (jeśli można tak nazwać film, który oceniam jako słaby)
za sprawą Jamesa Purefoy?a. Zdaje się, że właśnie ten aktor pokazuje na
ekranie, że wie w czym gra i stara się tym pobawić – zdystansowany do swojej
postaci, okrasza ją czarnym humorem oraz ironią.
Pod względem formalnym nie
przemówiły do mnie zdjęcia, lecz sam montaż już tak. To głównie dzięki niemu
nie wyłączamy filmu po 20 minutach. Dynamicznie zmontowany obraz nadaje akcji
tempa, a poza tym łączy ze sobą dwie niepasujące do siebie wizualnie historie –
życie senatora oraz ucieczkę Alexis.
\”Momentum\” to film bardzo podobny
do całej rzeszy, które mieliście okazuję już zobaczyć. Wyróżnia go jedynie
montaż, dobra czołówka oraz potencjalnie
świetna scena otwarcia. Wszystko inne już widzieliście kilkadziesiąt, kilkaset
razy. A nawet duże nazwiska znajdują się tam bez powodu, ponieważ nikt nie
wykorzystuje w tym obrazie przynajmniej połowy swoich umiejętności. Można go
obejrzeć tylko przy piwie z przyjaciółmi, spoglądając nań jednym okiem. W ten
sposób zarówno nie stracicie czasu, jak i nic z fabuły Wam nie umknie.
Ewa Nowicka