Jest to historia oparta na faktach. Bethany Hamilton (AnnaSophia Robb) jest obiecującą surferką. Jednak podczas jednego z treningów została ugryziona przez rekina, przez co straciła rękę. Teraz jest zmuszona funkcjonować w zupełnie inny sposób niż dotychczas. Czy pod naporem porażek skończy gonić za marzeniami? Czy jej wiara doda siły na dalszą pracę przy startach w zawodach?

Nieraz widzieliśmy już podobne historie - sukcesywny zawodnik po dramacie życiowym podnosi się i zdobywa upragnione zwycięstwa. I wydawałoby się, że i w tym filmie wszystko jest ograne i dobrze znane widzowi. A jednak "Surferka z charakterem" pokazuje inne oblicze dramatu sportowego. Dzięki Bethany świat znowu zwróci oczy na surferów i zastanowi się, jak ciężkie jest uprawianie ich sportu. Świat po raz kolejny spojrzy na sprawę pokrzywdzonych w życiu, by im współczuć, ale jednocześnie główna bohaterka przywraca nadzieję, że taki los to jeszcze nie koniec. Piękna opowieść w swoim przesłaniu i realizatorsko wypadła bardzo dobrze. Świetna muzyka dodaje skrzydeł całej produkcji, a postaci drugoplanowe uzupełniają naszą bohaterkę. Mowa tu o jej rodzicach, których zagrali weterani kina - Dennis Quaid i Helen Hunt. A wszystko pokazane tu realistycznie i z nutką nadziei, która działa jak iskra, by na sam koniec rozświetlić niebo tysiącem fajerwerków.

Na temat tej produkcji wypowiadać się należy tylko w superlatywach. To historia o pokonywaniu przeciwności losu, o walce ze swoimi słabościami, ba! to historia, która sprawia, że poprzez ambitne zmagania daje się wiarę innym. I to chyba najtrafniej opisuje przeżycia, które dostarcza "Surferka z charakterem". W pewnym momencie nie liczą się filmowe doznania, ale to wszystko przechodzi w sferę życia i tam pozostaje.
Zwłaszcza, gdy na napisach końcowych zobaczymy prawdziwą Bethany i jej urywki z życia opisanego w filmie...