Pomimo bycia ogromną miłośniczką twórczości J.R.R. Tolkiena oraz uprawiania cyklicznego, bo zdarzającego się przynajmniej dwa razy w roku, maratonu oglądania Władcy pierścieni na DVD przez długi czas nie udało mi się zobaczyć trylogii na dużym ekranie. Na szczęście ta sytuacja uległa zmianie i kilka dni temu, dane mi było zobaczyć, jak prezentuje się LOTR na ekranie kinowym. Muszę przyznać, że doświadczenie było nieziemskie i choć maraton Władcy Pierścieni organizowany przez Multikino potraktowałam jako wyzwanie, a wysiedzenie w kinie od 22.00 do 9.30 rano dnia następnego wymagało ode mnie sporego wysiłku to jednak trud ten opłacił się, ponieważ wrażenia z seansu pozostaną w mojej pamięci bardzo długo, a być może już na zawsze.
Wszystkim miłośnikom Tolkiena i Jacksona (reżyser) nie muszę reklamować tej epickiej trylogii. Ogromna grupa czytelników i widzów zna historię grupy śmiałków, który wyruszają w podróż po niesamowitej krainie w celu zniszczenia największego zła, z jakim przyszło im się kiedykolwiek zmierzyć. Przysięgają sobie wierność i braterstwo a obietnicy tej dotrzymują do samego końca. Kolejne pokolenia będą zaczytywać się w tej opowieści o Jedynym Pierścieniu Władzy, i jestem przekonana, że z takim samym uwielbieniem nasze dzieci będą oglądać jej ekranizację. Zaś sam ENEMEF z Władcą Pierścieni to wydarzenie, godne zapamiętania. Nie wiem czy odważyłabym się przeżyć jeszcze jedną taką filmową noc, bo jej negatywne skutki w postaci zmęczenia i chronicznego niewyspania odczuwam do dziś, ale wiem, że każdy powinien coś takiego przeżyć choć raz. Spędzenie nocy w kinie to rozrywka dla twardzieli, którzy kochają kino ponad wszystko, a jeśli ktoś nie wierzy, że da się wytrzymać to ja jestem świetnym przykładem tego, że można – choć nie kryję się z tym, że zdarzały mi się i takie dłuższe mrugnięcia oczami.
Ogromnym plusem wydarzenia była możliwość wniesienia na salę własnego prowiantu, oczywiście w granicach rozsądku. Wato także zastanowić się nad przyniesieniem poduszek oraz koców, ponieważ działająca przez cały czas klimatyzacja może przemrozić do szpiku kości. Z drugiej strony przez cały czas bar był otwarty, można było także zaopatrzyć się w kawę, herbatę albo ciacho w kawiarence multikina. Chociaż nie ukrywam, że najzwyklejsza kawa rozdawana w ramach zakupionego biletu byłaby miłym ukłonem w stronę klienta, który z pewnością chętniej wydałby pieniądze na jakiś słodki dodatek do niej.
Jak już wspomniałam ENEMEF to wydarzenie, na które warto wybrać się chociaż raz w życiu. Wspólny wypad ze znajomymi, albo całonocna, romantyczna randka w kinie będzie niezapomnianym przeżyciem dla wszystkich kinomanów. Zresztą należy pamiętać, że maraton reżyserskich wersji Władcy Pierścieni to rozrywka niesamowicie długa, ale zdarzają się także ENEMEFY trwające krócej.
Serdecznie zachęcam Was do wybierania takiej formy nocnej rozrywki!