TRUP I MIŁOŚĆ
Nie, nie będzie tutaj nic o żadnych parafiliach. Różne mamy kryminały – obyczajowe, gdzie równie ważne jest życie prywatne bohaterów, jak i zbrodnia. Jednak i w tych książkach, które skupiają się głównie na morderstwach czy zabójstwach, pojawia się lekki romans. Czasami to główny bohater czy bohaterka zakochuje się w kimś, a czasami to denat był z kimś związany. Jedna bardziej ekscytuje nas ta pierwsza opcja. Co daje nam wprowadzenie romansu do kryminałów? Nie oszukujmy się, nawet jeżeli lubimy książki o zbrodniach, w których trup ścieli się gęsto, to wprowadzenie wątku miłosnego bardziej przywiązuje nas do bohaterów. Zżywamy się z nimi, rozumiemy ich uczucia, a oni wydają się jeszcze bardziej realni. Można powiedzieć, że taki zabieg uatrakcyjnia ich w oczach czytelnika. Kto nigdy nie wzdychał do jakiegoś detektywa, policjanta czy prokuratora niech pierwszy rzuci kamieniem! Podobnie jest w przypadku, gdy autor zdecyduje się wprowadzić opis seksu (o ile robi to z głową, nie mam nic przeciwko). Każdy z nas jest człowiekiem i nie skupia się tylko na pracy. Co więcej, co wywnioskowałam po lekturze ogromu kryminałów, wątek miłosny delikatnie łagodzi akcję – zaokrągla krzywizny, dodaje delikatniejszych barw, nawet na chwilę. Nawet Teodor Szacki miewał przelotne romanse, a seria Miłoszewskiego o prokuraturze jest bardzo mroczna. W przypadku kryminałów obyczajowych sprawy mają się zgoła inaczej. Tutaj, na równi z wątkiem kryminalnym stawia się ten obyczajowy, a co za tym idzie, miłosny. Na myśl przychodzi mi Saga o Fjallbace Camilli Lackberg oraz Saga o Lipowie Katarzyny Puzyńskiej. Te dwie serie skupiają się na życiu bohaterów, a ich uczucia bywają przedziwne i zawrotne. Zakochują się, odkochują, wracają do byłych... Chociaż brzmi to źle, mam słabość do takich historii.
FANTASTYCZNIE ZAKOCHANI?
Pod pojęciem fantastyka kryje się wiele. Ja uwielbiam i taką twardą, ciężką, z rozbudowanym światem, ale też lżejszą, skierowaną bardziej do młodzieży. W przypadku tej pierwszej autor bardziej skupia się na innych wątkach, życiu i misji bohaterów, rozbudowywaniu świata przedstawionego… Jednak gdzieś tam w tle nadal pojawia się uczucie. Przykłady? Proszę bardzo! A Aragorn i Arwena z Władcy Pierścieni? Ich miłość nie jest głównym wątkiem w książce, ale dodaje dodatkowego dreszczyku; czegoś, co wywołuje delikatny uśmiech na twarzy czytelnika. W przypadku tak zwanej fantastyki młodzieżowej to uczucia bohaterów stanowią główną oś napędową historii. Takich książek mogłabym wymieniać na pęczki, bo mam do nich wielką słabość – „Gołąb i wąż”, „Dwór Cierni i Róż”, „Okrutny Książę”. Pomimo że uczucia bohaterów są istotne, to autorzy nie zaniedbują innych wątków. W powieściach obecna jest magia, zagrożenie, walka o władzę; wiele z tych historii jest niesamowicie brutalna, bo dochodzi do ciężkich morderstw, ale to uczucia między postaciami nas do takich historii przyciągają. Reasumując, również w książkach z kategorii fantastyki, miłość uatrakcyjnia akcję, przywiązuje nas bardziej do bohaterów, sprawia, że bardziej im kibicujemy. Analogicznie, moglibyśmy to samo powiedzieć o since-fiction czy space operze.
Czy miłość w lekturze jest nam do czegoś potrzebna? Według mnie – tak! Wprowadzenie romansu do powieści, które nie zaliczają się do tej kategorii, uatrakcyjnia lekturę, nadaję jej dreszczyku, pozwala bardziej zżyć się z bohaterami! A poza tym: kto nie lubi poczytać o uczuciu, które może góry przenosić i dopełnia stworzony przez autora świat? Ja na pewno!