Wiadomości - film
Informacja prasowa
23.11.2021, 06:47
C'mon C'mon: film Mike'a Millsa triumfuje na festiwalu ENERGACamerimage
Film Mike’a Millsa z Joaquinem Phoenixem w roli głównej i zdjęciami Robby’ego Ryana zachwycił światowych operatorów, widownię oraz jury festiwalu ENERGACamerimage. „C'mon C'mon" zdobył główną nagrodę – Złotą Żabę – oraz Nagrodę Publiczności, pokonując w rankingu widzów i ocenach jury zarówno „Diunę” Denisa Villeneuve'a, jak i „Belfast” Kennetha Branagha, „Tragedię Makbeta” Joela Coena oraz „Króla Richarda” z Willem Smithem. Jedynym filmem w historii festiwalu, który zdobył jednocześnie te dwie najważniejsze nagrody był „Joker” (także z Joaquinem Phoenixem) z 2019 r. Powszechnie uznawany za czarnego konia przyszłorocznych Oscarów film trafi do polskich kin 21 stycznia.
„C'mon C'mon" to wielki powrót Mike'a
Millsa, twórcy niezapomnianych „Debiutantów", a także spektakularny
powrót na ekrany Joaquina Phoenixa, który zagrał swoją pierwszą od
czasów „Jokera" rolę, zaskakując i całkowicie redefiniując swój
wizerunek. Jego bohater – Johnny, dziennikarz radiowy – uczy się
uważnie słuchać, budować trwałe więzi, naprawiać błędy przeszłości i...
przytulać. Kameralny, przepełniony czułością czarno-biały film Millsa
buduje mosty pomiędzy pokoleniami, dodaje otuchy i przykleja plastry na
nasze najdotkliwsze rany.
Phoenix wciela się w „C'mon C'mon" w nowojorskiego singla, uroczego,
ciepłego dziennikarza, który przemierza Amerykę z mikrofonem, pytając
dzieciaki i młodzież o ich życie, marzenia, supermoce i plany na
przyszłość. Po drodze reporter odwiedza mieszkającą w Los Angeles
siostrę (Gaby Hoffman), z którą nie rozmawiał od lat, a która teraz
potrzebuje jego pomocy. Żeby wesprzeć ją w opiece nad dziewięcioletnim
synkiem (Woody Norman), Johnny zabiera go ze sobą do Nowego Jorku.
Wspólna podróż okaże się lekcją cierpliwości, odpowiedzialności i
zwyczajnie: dorosłości, której dziennikarz dotąd unikał. Pozwoli mu
także zrozumieć, że prawdziwe supermoce to te, którymi władają matki.
Phoenix, Hoffman i Norman tworzą na
ekranie fenomenalne, bezbłędnie zgrane trio, a zachwycający
naturalnością Woody Norman to zjawisko, jakiego w kinie nie było od lat.
Nic dziwnego, że coraz częściej mówi się o Oscarze dla debiutującego w
„C'mon C'mon" chłopca. Poruszający film Mike'a Millsa zasłużył
zresztą na więcej nominacji. Jest bowiem najlepszą możliwą odpowiedzią
na niepokój i niepewność naszych czasów. Uważny, ciepły, skupiony wokół
najważniejszych relacji „C'mon C'mon" działa terapeutycznie: uczy
wzajemnej troski, okazywania emocji, zszywania naderwanych więzi.
Dowodzi też, że najmłodsze pokolenie, które tak chętnie oskarżamy o
egoizm, ma nam do zaoferowania o wiele więcej, niż sądzimy. Wystarczy
tylko tych dzieciaków uważnie posłuchać. To one są przyszłością.
„C'mon C'mon" od 21 stycznia w kinach.