Każda dorastająca dziewczyna, która co dopiero wchodzi w życie i czuje się całkiem zwyczajna, a niekiedy nawet przeciętna, w głębi duszy marzy o tym, by odkryć w sobie coś, co odróżni ją od reszty. Jeśli tak jest, to historia autorstwa Alicji Tokarskiej powinna przypaść takiej dziewczynie do gustu.
13-letnia Amanda myśli o sobie, że jest zwyczajna. Do czasu… Gdy w wypadku samochodowym, w dość tajemniczych okolicznościach giną rodzice nastolatki, dziewczynka trafia pod opiekę wuja Antoniego. Amanada i jej nowy opiekun nie potrafią się porozumieć, chyba głównie dlatego, że ze sobą nie rozmawiają. Wszystko zmienia się diametralnie, gdy nasilające się koszmary Amandy, sprawiają, że zostaje ona usunięta ze szkoły. Wuj decyduje, że od tej pory dziewczyna będzie się uczyć w domu. Ale to nie wszystko. Mężczyzna wyjawia jej dość szalenie brzmiącą i niewiarygodną prawdę: otóż Amanda jest czarownicą, a obecnie spadkobierczynią tronu Tamarii, ukrytej przed wzrokiem śmiertelników krainy.
Książka składa się z dwóch części; pierwsza jest krótsza, a jej kolejne rozdziały ukazują szkolenie Amandy na czarownicę, potem wizytę w ojczystej Tamarii oraz walkę z wrogą jej ciotką, która chce zatrzymać tron dla siebie.
Akcja drugiej części dzieje się trzy lata później. Amanda jest już 16-latką z typowymi problemami; zmaga się z nauką, szuka dla siebie miejsca w grupie rówieśniczej, poznaje chłopców. Przypadkiem dowiaduje się o rzeczy, która wszystko może zmienić, dlatego wraz z wujem decyduje się na powrót do Tamarii, którą rządzi teraz jej matka. Bohaterkę będzie tam czekało starcie ze stadem wilkołaków, pierwsza miłość i utrata najbliższej osoby.
Przyznam, że sięgając po debiut Alicji Tokarskiej nie do końca tego się spodziewałam. Sam opis z tyłu okładki zdradza stanowczo za dużo. Gdyby dopisać do niego jeszcze dwa zdania, mielibyśmy streszczenie części pierwszej.
Myślę, że na powieść można spojrzeć z dwóch perspektyw. Z pewnością spodoba się ona nastolatkom w wieku dojrzewania, bo bliska im będzie osoba głównej bohaterki. Amanda jest niecierpliwa, nieustannie szuka dróg na skróty lub sposobów, które pozwoliłby jej coś zrobić, ale żeby nie wkładać w to czasu ani wysiłku. Dziewczyna kombinuje, do wszystkiego podchodzi bardzo lekko i wszystko się jej takie wydaje. Nie do końca jest to dobre, bo dochodzi do tego, że brakuje czasu i okazji na refleksję. Przykładowo: mamy scenę magicznego pojedynku i bohaterka zabija przeciwnika. Odebranie życia komukolwiek jest sprawą wielkiej wagi, a Amanda ani nie ma żalu, ani wyrzutów sumienia, ten ktoś był zły, więc go zabiła. I kropka. Takie podejście nie podobało mi się.
Między innymi dlatego historia raczej nie przypadnie do gustu czytelnikowi 30+. Fakt, niekiedy było zabawnie, zwłaszcza gdy elementy realne mieszały się z elementami fantasy, ale to nie wystarczy. Z reguły narracja jest pierwszoosobowa, bo wiadomo, że wtedy łatwiej opowiedzieć co się dzieje w głowie bohatera. Są jednak miejsca, gdzie nagle na jednej stronie narracja ulega zmianie na trzecioosobową, bo główna bohaterka nagle zasnęła, albo straciła przytomność, a przecież akcja musi się toczyć dalej. Kiedy jednak kilka linijek niżej Amanda się budzi, znowu władzę nad fabułą przejmuje narracja pierwszoosobowa. Takie rozwiązanie również nie przypadło mi do gustu.
Partie dialogowe przeważają nad opisowymi, a jeśli opisy są, to zazwyczaj dotyczą tego co bohaterka w danym momencie robi. Myślę jednak, że to akurat jest do wypracowania.
Wierzę, że napisanie powieści, która ma blisko 300 stron nie jest łatwe i nie zrobiłby tego każdy. Niemniej jednak do oceny dobrej, tej książce jeszcze sporo brakuje. Jak już jednak wcześniej powiedziałam, co dorosłego zrazi naiwnością i zbytnią prostotą rozwiązań, to samo z pewnością spodoba się nastolatkom, bo, podejrzewam, to oni są grupą docelową, do której ta powieść jest skierowana. Sama spodziewałam się czegoś innego i nie do końca jestem z lektury zadowolona, wiem jednak, że gusta czytelnicze są różne i co się jednemu nie podoba, to drugiemu jak najbardziej może. Dlatego decyzję o przeczytaniu książki zostawiam do indywidualnej decyzji.
Edyta Krzysztoń