Z pewnością wielu nieco starszych (nie chcę nikogo postarzać) no ale młodzi
duchem, pamiętają czasy, zanim zdominowały gry komputerowe, zamiast zabaw na
znanym trzepaku, rozpoczęły się te online. I ze znanego rejwachu, krzyku gromad
trzpiotów, nastała dziwna cisza. Samotne trzepaki, na których od dawna nikt już
nie czyścił dywanów, zostały porzucone również przez małoletnich. A przecież
pamiętają nie tak odległe lata, gdy były zewsząd okupowane, kłótnie kto zajmie
najlepsze miejsce. Tyle ważnych rzeczy się wydarzyło za ich udziałem. Teraz
opuszczone i zapomniane.
Bo gdzież im do wirtualnego świata, w którym można być każdym, bez wychodzenia
z domu. Po co? Porozmawiać ze znajomymi? Można przez portale.
I tylko czasem przypadkowy przechodzień wspomni własne dzieciństwo, gdy rodzice
nie mogli poradzić sobie z zagonieniem do domu. W końcu tutaj ciągle coś się
działo, a tam między ścianami nuda. Czy jest możliwe, by dawne zabawy odzyskały
swoją świetność? Może wystarczy ponownie zainteresować tych młodszych?
Pani Katarzyna Piętka wspominając, własne dzieciństwo postanowiła dodać życia
zabawom, które niegdyś cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. Przecież
większość z nas, tych nieco starszych, pamięta grę klasy! Ileż to było emocji.
I jak niewiele potrzebnych rekwizytów. Zabawy, do których nie potrzebne były
pieniądze. A chęć i troszkę wyobraźni.
Niniejsza książka zawiera wiele przykładowych zabaw i gier. Dla młodszych i
nieco starszych. W zależności od wieku. Sama muszę przyznać, że nie o wszystkich
wiedziałam. Niektóre wywołały we mnie falę wspomnień. Nie wyobrażam sobie, by
moje dzieciństwo miało wyglądać, jak teraźniejsze. Dzieci w telefonach,
tabletach w wirtualnej rzeczywistości. Idąc ulicą, nie słychać śmiechu
bawiących dzieci. O krzyczącym Jasiu spod jedynki, kiedy Ola z dwunastki
oszukała, podczas gdy w podchody. Czy dzisiejsze dzieci wiedzą, jak się w to
bawi? Wątpię, a jeżeli są, to maleńka garsteczka. Kiedyś, zaraz po powrocie ze
szkoły, jadło się obiad i odrabiało szybko lekcje, aby jeszcze zdążyć, pobiec,
pobawić z kolegami w umówionym miejscu. Warto by te zwyczaje znowu wróciły.
Sami zobaczcie, książka jest naprawdę ciekawie wydana. Mnie w każdym razie taka
forma bardzo przypadła do gustu. Nie chcę zdradzać, jakie zabawy się znalazły.
Niechaj to będzie zachęta do sięgnięcia po nią, a możecie mi wierzyć. Sama nie
zawaham się skorzystać z niektórych przykładów. Ponieważ jak wspomniałam
wcześniej, nie o każdej miałam pojęcie. Widać co region, to inne gry. Miło więc
będzie uczyć dzieci w rodzinie ciekawych zabaw. Oczywiście nie brakuje takich,
które uczą w przedszkolach, ale cóż nam szkodzi w domu powtórzyć? Zamiast bajki
przed telewizorem, wyjść do parku, czy kawałek wolnego miejsca i zagrać w
klasy. Przyznam szczerze, to była moja ulubiona. Chociaż berek, czy brzeg
morze, również lubiłam. Ach wspomnienia…
Kto pamięta, co można było zrobić ze starej zużytej opony? Możliwości było
naprawdę wiele. Nic nie mogło się zmarnować. Takie \”skarby\” były bardzo cenne,
a ten, kto zdobył, wywoływał podziw i uznanie w grupie. Zdarte kolano? A co
tam! Za to zostało się bohaterem dnia, mam swoje rany wojenne, to powód do
dumy, zręcznie ukryta łza w oku, niech koledzy nie widzą słabości. Dzieci
umiały się bawić i radzić w każdych warunkach. I powtarzam, do tego nie
potrzebne były pieniądze, a sporo chęci i wyobraźnia.
Książka pani Piętki, bardzo przypadła mi do gustu. Uważam, że każdy rodzić
powinien się zaopatrzyć, by odtwarzać, albo odkryć nowe zabawy. Zainteresować
swoje pociechy, by odciągnąć od ekranu telewizora. Szczerze polecam. Ładnie
wydana, czytelnie i estetycznie.