Problem
ze skandynawskimi kryminałami polega na tym, że w pewnym momencie
wszystkie zaczynają się wydawać takie same. Samotny główny
bohater płci dowolnej, obowiązkowo z problemami rodzinnymi i
mroczną przeszłością, nienachalny wątek religijny, przemoc wobec
kobiet, uchodźcy (najczęściej wiary mahometańskiej), zaszłości
historyczne (przeważnie nie bez udziału nazistów)… Od jakiegoś
czasu próbuję coraz to nowych autorów, szukając czegoś
oryginalnego. Aż w końcu trafiłam na \”Ciuciubabkę\” Arnego
Dahla.
Powieść
szwedzkiego krytyka i pisarza to trzeci tom serii o międzynarodowej
grupie OpCop, ale spokojnie można po niego sięgnąć bez znajomości
poprzednich (w każdym razie ja doczytywałam pozostałe dopiero po \”Ciuciubabce\” i radości lektury to wcale nie zepsuło). To
samodzielna historia śledztwa prowadzonego przez grupę w ramach
Europolu. Jest to towarzystwo nader barwne i już same jego
perypetie, bez żadnych zakrojonych na szeroką skalę intryg
kryminalnych, byłyby znakomitym materiałem na powieść. Można się
nieco pogubić w mnogości bohaterów i ich charakterów. Na
szczęście na wstępie dostajemy ściągę z całym składem OpCopu
i krótkimi notkami biograficznymi, choć te są tyleż oszczędne,
co i mylące (Marek Kowalewski na kartach powieści to zupełnie inna
osoba niż \”obdarzony wieloma niespodziewanymi talentami i zawsze w
dobrym humorze\” polski policjant). Tym niemniej pozwalają
zapanować nad wieloma barwnymi postaciami, które, co tu kryć, są
najmocniejszą stroną \”Ciuciubabki\”.
Sama
intryga, pomimo iż sprawnie poprowadzona, nie kupiła mnie. Różni
się wprawdzie od typowego schematu skandynawskiego kryminału, który
przytoczyłam na wstępie tej recenzji, ale wydała mi się zbyt
przekombinowana. Jeżeli ktoś lubi zbrodnie na skalę światową,
urzędnicze machinacje i przestępczość wysoce zorganizowaną,
fabuła \”Ciuciubabki\” powinna mu się jednak spodobać. Ja
czytałam bardziej dla tego, co między wierszami, dla bohaterów,
relacji między nimi, psychologii i socjologii, którą Arne Dahl
dawkuje pomału (czasem aż nadto), ale bardzo smakowicie. Warto też
wspomnieć, że tłumaczenie stoi na wysokim poziomie, tekst jest
ładnie ułożony, przełożony sprawnie, ale nie sucho, o co się
obawiałam z uwagi na rolę, jaką w tej powieści odgrywa
zinstytucjonalizowana Europa. Na szczęście tłumacze zgrabnie
uniknęli popadania w biurokratyczną nowomowę ze złego snu
studentów europeistyki.
\”Ciuciubabka\”
to dobra książka, chociaż mnie nie porwała. Jest przemyślaną,
ciekawą, doskonale rozplanowaną rzemieślniczą robotą. Zabrakło
mi emocji i jakiegoś porywu serca autora – zbyt uporządkowane to
wszystko. Jednak na półce ?nowy kryminał skandynawski? to
zdecydowanie wyróżniająca się i godna Waszej uwagi pozycja,
zwłaszcza dla fanów \”polskich wątków\”.
Joanna Krystyna Radosz