Tym, którzy nie mieli do czynienia z \”Klasą pani Czajki\”, wyjaśniam: był to zebrany w książkę cykl opowiadań o gimnazjalistach, uczniach tytułowej klasy. Pierwsza odsłona tej uroczej dylogii rozpoczynała się wraz z pierwszym dzwonkiem, a kończyła po egzaminie gimnazjalnym i rozdaniu świadectw. Analogicznie, akcja \”LO-terii\” zaczyna się preludium do pierwszej klasy liceum (wakacji Małgosi i Maćka, pierwszoplanowej pary z \”Klasy pani Czajki\”) i trwa do matury. Te trzy lata przynoszą bohaterom wiele zmian, nowych miłości i rozstań, decydowania o przyszłości, kłopotów rodzinnych… Rozterki i wyzwania stające przed postaciami dorastają wraz z nimi, na przykład ponownie uwikłana w swego rodzaju miłosny trójkąt Kamila musi się zmierzyć z czymś o wiele trudniejszym niż zwrócenie na siebie uwagi kolegi z klasy. Z kolei doświadczony przez los w poprzedniej części Czarny Michał nie będzie musiał już zabiegać o wsparcie ojca – ale czy nieoczekiwany spadek go uszczęśliwi?
Podobnie jak \”Klasa pani Czajki\”, \”LO-teria\” składa się z serii krótkich opowiadań, pierwotnie publikowanych na łamach magazynu \”Cogito\”. Teksty można czytać oddzielnie, ponieważ każdy z nich to osobna historia, jednak dopiero razem tworzą mapę skomplikowanych losów dawnych uczniów jednej klasy. Bohaterowie poprzedniej powieści Piekarskiej rozeszli się do różnych liceów, ale utrzymują ze sobą kontakt – i jednocześnie nawiązują nowe znajomości (choć historie przedstawione w książce nadal kręcą się wokół absolwentów tej jednej klasy). Wciąż mają swoje charaktery i pasje: Ewa wróży i sypie dowcipami jak z rękawa, kochliwa natura Kamili nie daje o sobie zapomnieć, ambicja Kingi bywa zgubna, a nieśmiałość Małgosi i Maćka nierzadko wpędza ich w tarapaty. Dla czytelnika znającego wcześniejsze losy bohaterów będzie to powrót do starych znajomych, dla kogoś, kto nie czytał \”Klasy pani Czajki\” – okazja, by poznać wspaniałą ekipę.
Nieodmiennie zachwyca mnie język tej powieści. Jest połączeniem potocznej prostoty, która w ustach nastolatków brzmi naturalnie, i bardzo dobrego warsztatu autorki, dzięki któremu unikamy językowego banału. Piekarska nie boi się soczystych wyrażeń – tak jak nie boją się ich dzisiejsi licealiści – a jednocześnie daje odczuć, że wulgaryzmy i potoczna polszczyzna to celowy zabieg literacki, nie zaś niechlujstwo. Całość brzmi tak, jakby autorka sama była licealistką, a przynajmniej moją rówieśniczką, zatem mogę uznać, że research języka \”tej dzisiejszej młodzieży\” został wykonany perfekcyjnie. Podobnie jest z realiami – bohaterów kręci to, co kręci normalnych nastolatków: popkultura, plotki, nieco mistyki… Jedynym zgrzytem była scena, w której Maciek pomagał Kasi zainstalować oprogramowanie na nowym komputerze. Nie wierzę, że dziewczyna z rocznika 1988 w pierwszej liceum nie wie, jak odbierać pocztę elektroniczną i ma konto \”założone na informatyce\”. Na tle całości to jednak nieznaczny drobiazg, który nie psuje odbioru książki jak bardzo wiarygodnej i bardzo aktualnej.
Cieszę się, że mogłam spędzić z bohaterami \”LO-terii\” przyjemne popołudnie i znów poczuć się małolatą. Nie przestaję mieć nadziei, że otwarte zakończenie to zapowiedź, że kiedyś autorka wróci do tych postaci i dopisze ich losy po ukończeniu liceum.