Pierwsze wzmianki o serii o Mercedes Thompson pojawiły się w roku 2006. Od tego czasu, systematycznie słyszałam o niej wspominki, widziałam okładki, słuchałam polecanek. Jednak jakoś – nie wiedzieć czemu – za serię się nie zabrałam. Dopiero niedawno, kiedy wydawnictwo postanowiło wznowić wydanie książek Patricii Briggs, zabrałam się za przeczytanie pierwszego tomu, czyli \”Zewu krwi\”. Potrzebowałam 12 lat, żeby sięgnąć po książkę i zaledwie dwóch godzin, aby się nią zauroczyć.
Z niecierpliwością oczekiwałam na kontynuację. Bardzo polubiłam główną bohaterkę i świat przedstawiony. Większość elementów idealnie wpasowuje się w mój gust czytelniczy. Zignorowałam nawet fakt, że niektóre rozwiązania pojawiły się także w innych (moich ulubionych) seriach. Nie jest to jednak czas, aby rozmyślać, kto użył ich najpierw.
W drugim tomie, o wdzięcznym tytule \”Więzy krwi\” także pojawiły się pewne smaczki. Ale zacznijmy od przybliżenia zarysu fabuły.
Mercedes jest trochę zmęczona. Rozwiązała problem stada wilkołaków i teraz chciałaby zająć się sobą. A dokładniej… samochodem. I tak, Mercedes jest opryskliwa, irytująca i trochę nadęta, ale jest też wierna swoim przekonaniom i nigdy nie porzuca przyjaciół w potrzebie. Dlatego, kiedy ktoś jej bliski prosi o pomoc, bez wahania się zgadza. Lepiej byłoby dla niej, gdyby chociaż raz przemyślała swoją decyzję.
Przyznam szczerze, że już od pierwszego tomu, pomysł kobiety-kojota trochę mnie dziwił. Mój mózg nie umiał sobie z tym poradzić, zwizualizować. Walczyłam i mogę powiedzieć, że już wiem, jaka jest moja Mercedes. ?Więzy krwi? nie zawiodły moich oczekiwań. Ponownie wpadłam w akcję i nie mogłam się z niej wygrzebać, nawet po skończonym tomie. (Na szczęście nie musiałam, bo na podorędziu miałam już kolejny tom).
Pozytywnie zaskoczyła mnie zmiana klimatu historii – w moim odczuciu jest mroczniejszy. Do tego konstrukcja fabuły wydaje się być bardziej skomplikowana, rozwinięta, zaskakująca. Po drugim tomie widać rozwój autorki i to mnie najbardziej cieszy. Martwiłam się, że postaci pozostaną takie same, aż wreszcie historia wyda się płytka i mało intrygująca. Jednak Mercedes przechodzi widoczna przemianę, świat staje się mistyczny – duchy i stwory robią swoje.
Nie jest też jednak całkowicie idealnie (jak na mój gust). Męczy mnie troszkę trójkąt miłosny, jego taki zalążek. Męczy nie dlatego, że jest źle poprowadzony, ale ponieważ już mi się przejadł. Kiedyś wszędzie były te przeklęte trójkąty. Nie jest jednak winą autorki, że zabrałam się za jej książki tak późno. Kiedyś na pewno nie byłabym tak negatywnie nastawiona do miłości w tej serii.
Macham z życzliwością do Patricii Briggs, ponieważ widoczny jest progres w jej warsztacie pisarskim. Coraz lepiej radzi sobie z łączeniem opisów z dialogami i tworzeniem napięcia. Tym bardziej jestem ciekawa trzeciej części – mam nadzieję, że jej – jakiś tam minimalny – kunszt literacki, nie wykolei się przed następną stacją.
Podsumowując, mamy bardzo ciekawą, dobrze napisaną historię. Pełną napięcia, akcji, humoru i fajnego klimatu. Dobra na wieczorny relaks. Gwarantowane niesamowite przeżycia. \”Więzy krwi\” to obietnica książkowego kaca. I tyle.
Sylwia Czekańska