Paweł Tkaczyk jest osobą, która niezmiennie kojarzy się z koszulką batmana i byciem swego rodzaju guru w świecie marketingu. Obserwuję jego poczynania od jakiegoś czasu, choć z książkami dopiero zaczynam mieć więcej do czynienia. Jego pierwszego tytułu \”Zakamarki marki\” nie miałam jeszcze przyjemności czytać, zapoznałam się jednak z \”Grywalizacją\”, która odniosła na mnie słabe wrażenie. Książka nie jest zła, wręcz przeciwnie, jest merytorycznie bardzo dobra, jednak dla osób, które o grywalizacji nie wiedzą kompletnie nic. Ja byłam akurat po fajnej prelekcji na ten temat i książka nie wniosła do mojej wiedzy kompletnie nic nowego. Dlatego też do Narratologii podeszłam z pewnym dystansem.
Jak się okazało, całkiem niesłusznie. Narratologia jest książką niezwykle merytoryczną nie tylko dla osób, które rozpoczynają swoją przygotę z opowiadaniem historii, dla tych, którzy nawet nieświadomie, albo nie znając nazewnictwa już to robią, ale także dla osób, które z większymi, bądź mniejszymi sukcesami już się tym zajmują. Sama po części jestem copywriterem. Na swoim blogu, na portalach, w pracy. Nigdy jednak nie uważałam, żebym porywała tłumy swoimi opowieściami. Nadal zdobywam doświadczenie i się tego uczę. Czasem wychodzi mi to lepiej, czasem gorzej, ale książka Pawła Tkaczyka wniosła do mojego podejścia tak wiele świeżości, entuzjazmu i reflekcji, że to aż niesamowite. Naprawdę się tego nie spodziewałam i jestem w głębokim szoku, że Narratologia wywarła na mnie tak duże wrażenie.
Co najważniejsze, książki tego typu zawierają zazwyczaj puste frazesy. Mówią o tym, że przecież każdy może, że to nie takie trudne, że właściwie wystarczy tylko podjąć działanie i będzie okej. Autorzy dają rady, ale na tyle ogólne, że od razu kojarzą mi się z coachami, który mówią: \”Weź się do roboty i zrób to! Uda Ci się!\”. W Narratologii teoretycznie też tak jest, bo zdaję sobie sprawę, że nikt nie da mi gotowego przepisu na sukces. Paweł Tkaczyk wspomina jednak o tylu możliwościach, o tylu szczegółach, zahacza o faktyczne case studies, że nawet te zaowalowane, czy bardziej ogóle rady, są znacznie bardziej szczegółowe, niż się po książce spodziewałam.
Zabrakło mi jednak więcej case studies. Takich z własnego doświadczenia. Rozumiem, że tajemnica marketingowca, nie można za bardzo zdradzać co, jak i dla którego klienta się zrobiło, jednak kiedy sięgasz po książkę mistrza opowiadania historii, który pomaga markom pokazać ich historie, chciałoby się prawdziwych, namacalnych przykładów sukcesu. Nawet ze zmienionymi danymi. Bo przykłady na tworach dobrze znanych takich jak Czerwony Kapturek, czy inne były naprawdę świetnym zobrazowaniem przekazanej teorii, ale zabrakło mi personalnego doświadczenia autora.
Poza tym drobnym tak naprawdę mankamentem, uważam, że Narratologia jest niezwykle bogata merytorycznie i każdy, kto zainteresowany jest narratologią oraz sztuką opowiadania historii powinien po książkę sięgnąć. Nawet z ciekawości. Nawet po to, żeby zapoznać się z teorią własnych działań. Żeby się zainspirować. Żeby poszerzyć horyzonty. A nawet po to, żeby uwierzyć we własne możliwości. To wszystko i jeszcze więcej ta książka mi dała, więc serdecznie zachęcam do tego, ażeby po nią sięgnąć.
Paulina Chmielewska