Któż nie czytał choćby jednej książki Carlosa Ruiza Zafóna? Myślę, że niewielu się znajdzie. A już na pewno większość zna nazwisko, jakiś cytat. Tego jestem pewna. Nie powiem, że wszyscy znają tego autora. Co to, to nie. Aż tak dobrze nie może być. Jednak pisarz ten, zyskał sławę. Wiele lat temu, czy słuszną? Co jest w jego piórze, co sprawiło, że pokochały miliony czytelników? Jakie są jego historie ukazane na kartach stron?
Poznajemy Daniela, którego ojciec, gdy ten jest jeszcze chłopcem, zabiera do miejsca zwanego cmentarzem zapomnianych książek, ma wybrać sobie tylko jedną i się nią zaopiekować. Tytuł, na jaki pada wybór to Cień wiatru niejakiego Juliana Caraxa. Szybko się okazuje, że książka jest bardzo poszukiwana przez pewnego człowieka. Miedzy czasie Daniel poznaje dziewczynę, która wniesie w jego młode życie wiele zmian, a moment, gdy zorientuje się, że jego uczucia zmierzają w wiadomym kierunku, okaże się niezbyt bezpieczny.
Przez lata, chłopak a później młodzieniec, będzie czuł na plecach oddech mężczyzny, poszukującego ostatni egzemplarz Cienia wiatru. Kim on jest i dlaczego aż tak mu na nim zależy? W poszukiwaniu odpowiedzi na te pytania Daniel wybierze się w swoje własne śledztwo, ale by zrozumieć, kto depcze mu za plecami, będzie chciał zrozumieć fenomen mało znanego Juliana, jego życie i tego, co się z nim stało.
Wszystkie te wydarzenia będą przerywane codziennym życiem i pracą w księgarni ojca. Młodzieniec pozna, co znaczy utracić kogoś bardzo ważnego. To jak niektórym, przeszłość będzie zakłócała spokój i wnosiła niepokój każdej przeżytej minuty. A wszystko osadzone w rzekomo pięknej i uroczej Barcelonie.
Pamiętam, kiedy pierwszy raz zetknęłam się z tym tytułem. Wtedy jeszcze nie miałam wiedzy, na temat stron internetowych poświęconych książkom. Znajoma czytała i powiedziała, że jeśli chcę, może mi pożyczyć. Akurat byłam chora i okazja na spędzenie czasu przy książce, nie mogła zostać zignorowana.
Wtedy nie poczułam tej miłości do autora. Owszem, fabuła była dosyć intrygująca. Skupiłam się na odgadnięciu, kim jest ów człowiek, pragnący zniszczyć wszystkie książki Juliana. I przez chęć odkrycia tej zagadki, zgubiłam wiele innych wątków. Dlatego, zdecydowałam się, po chyba dziesięciu latach, na ponowne spotkanie z bohaterami tej części. I sprawdzenie, co mnie ominęło i czy rzeczywiście ta książka zasługuje na miano aż takiego dzieła?
Tym razem nie skupie się na wątku książki i tego, kto jej poszukiwał. Tutaj ważne są inne szczegóły, które chyba niestety, ale większość kobiet, nie poczuła albo w ferworze pięknych i jakże wzniosłych wypowiedzi nie ogarnęła.
Bo przecież Zafon, ten pięknie piszący, ukochany przez właśnie kobiety, pisał w swojej książce o nich, dosyć przedmiotowo i zazwyczaj w sposób mocno wzgardliwy albo ukazując w roli rozwiązłych bez poczucia żadnych wartości. Zazwyczaj opisywane kobiety, były tymi źle prowadzącymi się, przynoszącymi wstyd rodzinie, bądź łamiącymi serca swym ukochanym poprzez niewierność. Stąd moje zdziwienie, na jakiej podstawie, większość pań, zapałało aż tak mocnym uczuciem?
Bo o ile, cudownie były ukazane porachunki polityczne, stanowisko ojca Daniela do jednego człowieka, tego, co się z nim działo, a później pomoc, jaką został otoczony. Tak niestety, przedstawicielki płci pięknej, zostały ukazane dosyć niekorzystnie.
Kolejna sprawa to Barcelona. Wszędzie można spotkać zachwyty, jak właśnie Zafon oczarował czytelników tym miastem. Jak za jego sprawą, wielu czytelników zapragnęło poznać to miejsce. Szczerze? W Cieniu wiatru Barcelona jawi się jako wiecznie zadymione, brudne miasto. Zasnute chmurami albo mgłą. Niekiedy były opisy oddające coś pozytywnego. Zazwyczaj było przygnębiająco a wręcz odpychająco. I gdybym miała podjąć decyzje w tym miejscu, na podstawie tejże książki. To z wielkim przekonaniem, powiedziałabym absolutnie, nie mam ochoty tam jechać. Skąd więc te wszystkie słowa? Czy czytałam inną książkę, czy może moja wyobraźnia nie poradziła sobie z opisami miast ponurego, niebezpiecznego? Nie wiem.
Minęło dziesięć lat, wcześniej nie poczułam miłości do auta, ale uznałam, że jest w nim coś, co przyciąga czytelników. Teraz również nie oddałam serca Zafonowi. Nie mogę jednak powiedzieć, że pisze źle. Bo byłaby to nieprawda. Pisarz cudownie prowadzi czytelnika po fabule. Jednak czy jestem w stanie powiedzieć, że mnie uwiódł? Tego niestety nie potrafię i nie zrobię.
Cieszę się, że mogłam ponownie zawitać do tego miejsca. Spotkać z Danielem, jego ojcem i resztą bohaterów. Co najciekawsze, ja nie lubiłam Daniela wtedy i teraz też. To jego ojciec był tym, za który według mnie, przyciągał. To jego mądrość życiowa i podejście do wielu sytuacji, w jakich się znajdywali. Często w wyniku nieprzemyślanych działań chłopca.
Trudno jest opisać książkę, nie wdając się w szczegóły, bo właśnie to one, są bardzo ważne. Trudno jest ocenić i napisać lubię, czy nie. Jest to niemożliwie. Trzeba przeczytać i po prostu zrozumieć. W tej książce każdemu może spodobać się co innego. I chyba to jest niesamowite.
Agnieszka Bruchal