Na powieści Jacka Komudy czaiłam się od dawna, jednak jakoś nie miałam szansy za specjalnie zapoznać się z jego twórczością – dotychczas mogłam pochwalić się jedynie przeczytaniem stosunkowej nowości spod jego pióra, fantastycznej przygody zatytułowanej \”Jaksa\”. Za namową znajomych postanowiłam sięgnąć po coś bardziej \”szlacheckiego\” z jego dorobku i tak w moje ręce trafiło wznowienie \”Wilczego gniazda\”, które – co tu dużo pisać – naprawdę mnie zaskoczyło.
Na okładce wita nas prawdziwy szlachic-zawadiaka, z lekka wręcz przerażający, krucza rozgardiasz w tle potęguje to wrażenie i nastawia czytelnika na prawdziwie awanturniczą lekturę. I \”Wilcze gniazdo\” właśnie takie jest – rozpoczyna się od nietuzinkowej zwady w karczmie, rozwiązanej w zabawny sposób. Gedeon, główny bohater powieści, to bardzo sprytny gość, jednakże… jego czyny niosą konsekwencje, które bardzo komplikują mu życie. Tak – ma nie tylko pomyślunek, refleks i tupet, ale i talent do pakowania się w kłopoty… To doprawdy barwna postać, która potrafi przyprawić czytelnika zarówno o drżenie serca, jak i konwulsyjny śmiech.
\”- My szlachta, honor mamy!
– Akurat. Pies jebał twoje szlachectwo… (…)?
Ogromny atutem jest nie tylko natura głównego bohatera. Walorem całości są również barwne opisy oraz dialogi pełne archaizmów, które pozwalają lepiej wczuć się w czasy akcji powieści – XVII wiek. Pomagają w tym również bohaterowie (m.in. Sarmaci i Kozacy) oraz liczne ciekawostki w tle. W \”Wilczym gnieździe\” możemy liznąć nieco dawnych tradycji, dań, obyczajów oraz języka. Klimat powieści miejscami bardzo przywodził mi ten na myśl ten z \”Ogniem i mieczem\” i przez to Gedeon przybrał dla mnie wizualną postać Jurko Bohuna \”po przejściach\”. Być może to zabawne, ale nic na to nie poradzę na to – moja wyobraźnia czasem wymyka się spod kontroli…
Powieści towarzyszą również fenomenalne czarno-białe ilustracje Huberta Czajkowskiego, na których można zawiesić oko. Są z lekko karykaturalne, co – w parze z nietuzinkowym bohaterem – doskonale idzie w parze. Na ostatnich stronach książki znajduje się również słowniczek, który okazał się dla mnie niezwykle pomocny. Czy wiecie, że \”dytko\” to inaczej bies, diabeł, czort? Podejrzewam, że większość nie, ale bez obaw – trudne słowa zostały pięknie wyjaśnione!
\”Wilcze gniazdo\” okazało się dla mnie ciekawą przygodą, zachęcającą do poznania pozostałych powieści autora. Wplątałam się w liczne zwady, napiłam gorzałki, dziewek też mi nie brakło – no po prostu cud, malina. Jeśli szukacie rozrywki z charakterem, w staropolsko-ukraińskim wydaniu, to zdecydowanie pozycja dla Was. Polecam dla wszystkich miłośników niecodziennych historycznych powieści.
Justyna Dizzy Sikora