\”Neurokomiks\” to publikacja dwóch angielskich naukowców. Dr Matteo Farinella oraz dr Hana Roš próbują w formie powieści graficznej przybliżyć czytelnikowi czym jest mózg, z czego jest zbudowany i jakie pełni funkcje.
Bohaterem jest pewien mężczyzna, który już zbliża się do atrakcyjnej kobiety, gdy nagle zostaje przeniesiony do dziwnego lasu. Ten las to neurony, co wyjaśnia mu napotkany tam Santiago Ramon y Cajal (laureat nagrody Nobla, uznawany za ojca neuronauki). Tak zaczyna się podróż bohatera przez różne części mózgu i jego spotkania z naukowcami zasłużonymi w dziedzinie neurologii. Jednak wiedza, którą poznaje jest tylko ubocznym efektem jego poszukiwań sposobu, by się stamtąd wydostać.
Czarno-białe rysunki. Dymki. Krótkie dialogi. Nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałam komiks. A już na pewno nigdy nie czytałam takiego – próbującego objaśnić skomplikowane zagadnienia w prosty sposób. Autorzy za pomocą krótkich, czasem zabawnych tekstów i rysunków starali się przekazać podstawową wiedzę na temat budowy oraz procesów zachodzących w mózgu, które pozwalają mu nadzorować pracę całego ciała. Próbowali też odpowiedzieć na pytanie, czym różni się umysł od mózgu.
Spoiwem komiksu był główny bohater i jego dość fantastyczne perypetie, ale skoro autorzy pozwolili mu wejść do mózgu i poznawać jego części oraz funkcje, to mogli sobie też pozwolić na kolejne fantazje w fabule i wprowadzić grające na gitarze ślimaki, czy ogromną ośmiornicę, a wraz nią wątek zagrożenia dla mężczyzny. Przy okazji spotkań z kolejnymi postaciami przedstawiali czytelnikowi ludzi, którzy mieli wpływ na rozwój nauki o mózgu. Muszę przyznać, że spośród nich znałam tylko Pawłowa i jego eksperyment z psem, który zresztą został w książce bardzo czytelnie i zrozumiale przedstawiony za pomocą grafik.
Komis został podzielony na 5 krótkich rozdziałów – \”Neurokomiks\” tak naprawdę można przeczytać w godzinę. Jednak próby zrozumienia nie tylko fabuły, ale wiedzy przekazywanej przez autorów wymagały poświęcenia książce więcej uwagi. Biologia i chemia nigdy nie były moją mocną stroną, stąd nie wszystkie zagadnienia ostatecznie były dla mnie zrozumiałe (a może poświęciłam im i tak zbyt mało czasu). Na szczęście autorzy starali posługiwać się w miarę prostym językiem, a rysunki ułatwiały zrozumienie niektórych tematów. Taka książka, w dodatku starannie wydana na grubszym papierze i w twardej oprawie, to udany pomysł na prezent.
Jagoda Miśkiewicz-Kura