Już kiedyś wspomniałam wszem i wobec, że słodkie książki świąteczne nie są dla mnie. Próbowałam poczuć ten klimat, czytać bez chęci wytknięcia wad, ale nie wyszło. Dlatego w tym roku staram się omijać świąteczne obyczajówki szerokim łukiem. Jednak wydawcy dbają również o takie osoby jak ja i dlatego postanowiłam skusić się na Świąteczny dyżur, autorstwa Adama Kaya, którego możecie znać już z książki Będzie bolało.
Świąteczny dyżur, jak sama nazwa wskazuje, to zapis wszystkich dyżurów autora. I to nie byle jakich. Musicie wiedzieć, że pracownicy szpitala doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ich zawód wiąże się z pracą w święta. Nie żebyśmy ją uwielbiali, ale wiadomo, że nas to nie ominie. Na szczęście Ci, którzy układają dyżury, są dość sprawiedliwi, ale Adam Kay nie mieszka w Polsce. A nasza służba zdrowia różni się od tej brytyjskiej. Więc autor dostał nagrodzony świątecznymi dyżurami przez kilka lat z rzędu. W swoim dzienniku zapisał wiele przypadków, anegdotek oraz starał się przekazać czytelnikowi ten specyficzny klimat świąt spędzanych w szpitalu.
Niektórzy pewnie będą zachwycać się kolejną, śmieszną i zabawną książką autora. Adam Kay ma talent do tego, aby zainteresować czytelnika swoją twórczością (nie zapominajmy także o tłumaczce, Katarzynie Dudzik, której również należą się wielkie brawa!). Jednak ja uważam, że Świąteczny dyżur to książka również smutna. Autor opowiada o przypadkach pacjentów, którzy nie chcą wychodzić na święta do domu, bo nie mają ich z kim spędzić. O podrzucaniu bliskich do szpitala na chwilę przed Bożym Narodzeniem. Adam Kay nie oszczędza scen smutnych i takich, które wywołują łzy i kontrowersje. Potrafi spojrzeć z perspektywy czasu na swoje zachowanie i podejść do niego krytycznie. Co najważniejsze – chociaż opisuje przeróżne przypadki i zachowania (przy niektórych ginekologicznych sprawach nie sposób nie parsknąć śmiechem i zastanowić się nad pomysłowością ludzi), żadnego pacjenta nie ocenia. Podchodzi do nich neutralnie, co bardzo się chwali.
Interesujące jest również spojrzenie na brytyjską służbę zdrowia, którą niektórzy tak wychwalają. Nigdzie nie jest kolorowo, a Adam Kay z dokładnością wytyka błędy i niedociągnięcia, przez które najbardziej cierpią pacjenci (tak samo, jak u nas). Świąteczny dyżur to książka słodko-gorzka. Ci, którzy pracują w szpitalu lub przez jakiś czas mieli z nim styczność, zaśmieją się smutno w kilku momentach podczas lektury. Dziennik Adama Kaya jest bardzo fajną, alternatywną, świąteczną lekturą. Opartą na faktach, wciągającą i do przeczytania w jeden wieczór. Nie da się od niej oderwać, bo autor pisze lekko, z charakterystycznym humorem, który poznali już Ci, którzy czytali poprzednią książkę autora. Warto po nią sięgnąć, aby spojrzeć na święta z nieco innej perspektywy.
Katarzyna Krasoń