Nowej przygody nadszedł czas. Po Dzienniku 29 przyszła kolej na Wyprawę 1907. Pełną niebezpieczeństw, tajemniczych stworów i trudnych zagadek.
Pierwsze co się rzuca w oczy, gdy patrzy się na książkę, to porządne wydanie. Złote wytłoczone litery, okładka, która wydaje się skórzana. Wszystko to, prezentuje się bardzo dobrze. A jak wygląda środek? Tutaj również nie mam nic do zarzucenia. Na początku jest instrukcja z opisem jak korzystać z książki oraz co nam będzie potrzebne. A mianowicie, żeby rozpocząć zabawę, potrzebny jest oczywiście egzemplarz Wyprawy 1907, telefon lub komputer z Internetem, coś do pisania i nożyczki. Na początku jest też jedno zadanie na rozgrzewkę. Potem mamy 44 zagadki do rozwiązania (jedna zagadka, zawsze na dwóch stronach), a na końcu opis całej historii, sporo klimatycznych ilustracji, stronę słów kodowych oraz stronę poczytalności. Wszystko stylizowane jest na prawdziwy dziennik z wyprawy. Gdzieniegdzie są jakieś przybrudzenia, szkice i odręczne pismo. Nadaje to bardzo fajny klimat. Jednak to zagadki są tutaj najważniejsze, a z nimi było różnie.
Zadania do wykonania mają różny poziom trudności, od dość łatwych, po bardzo trudne. Wymagają one od czytelnika trochę wiedzy ogólnej, jak i umiejętności w liczeniu i myśleniu abstrakcyjnym. W tym, na czym powinniśmy się skupić, poszukując rozwiązania, pomaga strona internetowa, na której są małe wskazówki: podkreślony tekst ze słowami kluczami, czy jakieś naprowadzające pytanie, a nawet filmik. Gdy jednak nadal nie możemy znaleźć rozwiązania, można skorzystać z dwóch podpowiedzi. Trzeba jednak pamiętać, że za każdą podpowiedź traci się punkty poczytalności (na starcie mamy 100 takich punktów). Za pierwszą wskazówkę mamy -3 punkty, a za drugą -6 i tak przy każdej zagadce. Jeśli nadal nie możemy wpaść na rozwiązanie, możemy je sami odczytać, jednak tutaj też tracimy punkty. Poczytalność można odzyskać, rozwiązując poprawnie zadanie, dostajemy wtedy +2 punkty. Zagadki nie powtarzają się, mogą być do siebie podobne np. czasami, trzeba coś policzyć, ale nie polegają one na tym samym. Dzięki temu są bardzo urozmaicone. Z niektórymi miałam dość duży problem, musiałam korzystać z podpowiedzi. Czasami była to jedna, czasami dwie, a czasami musiałam odczytać odpowiedź, a i nawet wtedy nie wiedziałam jak, trzeba było dojść do takiego rozwiązania. I tutaj właśnie pojawia się jeden minus dla Wyprawy 1907. Przy rozwiązaniu przydałby się, dokładny opis jak trzeba było dojść do takiej odpowiedzi, bo co z tego, że mogłam przejść dalej, bo odczytałam potrzebne słowo czy liczby jak nie wiedziałam, o co chodziło w zadaniu. Jednak poza tą jedną uwagą, książka/gra bardzo mi się podobała. Jest to bardzo fajna rozrywka na kilka godzin, a nawet dni dla jednej lub kilku osób.
Honorata Jamroży