Po przeczytaniu Króla Kier byłam rozdarta. Nie do końca przekonały mnie umiejętności Aleksandry Polak, by ochoczo zabrać się za Perłową Damę. Jednak w imię reguły, że (najczęściej) kolejny tom jest lepszy, postanowiłam dać jej drugą szansę. I wiem, że trzeciej już nie będzie.
Czy można stworzyć coś do cna nijakiego, co niewiele sobą reprezentuje? Okazuje się, że owszem. Nie napiszę, że byłam szalenie ciekawa, jak potoczą się dalsze losy Circus Lumos, skłamałabym, ale naprawdę liczyłam, że tym razem poczuję, że mogę świadomie powiedzieć \”wow, to było coś\”. Niestety, nie mogłam.
Od samego początku do końca ze znużeniem przewracałam kolejne strony, przewidując kolejne etapy stworzonej przez autorkę historii. Ilość \”dram\”, kłód rzucanych pod nogi bohaterom – zwał, jak zwał – świętego doprowadziłaby do szewskiej pasji. Bo gdyby nie one, to całość zamknęłaby się w połowie obecnej objętości. Również \”cuda\”, które pozwalały bohaterom wpadać w kolejne tarapaty… Całość wydała mi się zbyt naciągana i na siłę przedłużana… Ani przez moment nie poczułam się zaintrygowana, tym co czytam.
Ciężko ująć styl Aleksandry Polak, bo chciałabym rzec, że ewoluował, że zadziało się coś lepiej, że podszlifowała to i owo, ale mam nieodparte wrażenie, że utknęła tam, gdzie skończyła ostatnio i nie może ruszyć dalej. Miałam również poczucie, że pomimo chęci, nie bardzo potrafi się przełamać, by tchnąć w tę książkę więcej emocji, doznań, kolorów i fantazji. Dosłownie.
Bohaterowie w dalszym ciągu wydali mi się nijacy, płascy, niewarci zapamiętania. Brakło mi jakiegoś pazura, mocniejszej kreski. Ci dobrzy i ci źli po prostu byli. A \”intrygi\”, w jakie wikłała je Aleksandra Polak, sprawiały momentami, że wydawali się nieco karykaturalnie, śmieszni, ale w tym pejoratywnym znaczeniu. Nikt nie zbudził mojej sympatii, jedynie cień uwagi ściągnął na siebie \”zły\” brat, ale bardzo szybko ów cień rozwiał się w blasku nocnej lampki.
Poza ogromnym i niepodważalnym atutem tej serii, jaką są okładki oraz faktu, że czyta się te książki nadspodziewanie szybko. Nie znajduję w Circus Lumos nic, co wzbudziłoby we mnie zachwyt. Nie jest to wyszukana lektura ani oryginalna, ani specjalnie ciekawa. Po prostu jest… Zatem, czy jestem ciekawa Księcia Cieni? Niestety nie. Moja przygoda właśnie się zakończyła.
Michalina Foremska