Chociaż od ręki ciężko byłoby mi wskazać ulubioną autorkę, czy pisarza, mam całkiem sporą listę tych, których po prostu lubię. Po ich książki sięgam bez zastanowienia, nie czytam opinii, nie wertuję recenzji, jestem pewna, że dane nazwisko to po prostu gwarancja jakości. Cóż, czasem niestety się mylę.
Jagoda Borówka (tak, to jest imię i nazwisko) właśnie zakończyła związek, który mocno nadszarpnął jej wiarę w płeć przeciwną. Cóż, może po prostu nie można mieć wszystko? Poza życiem miłosnym wszystko gra. Ma kochających rodziców, oddanych przyjaciół i fajną pracę. Z kolei Hugo Bosy to typowy mruk, który pod przykrywką oziębłości skrywa ogromną namiętność i pasję. Tych dwoje trafia na siebie przez przypadek i chociaż wszystko zaczyna się jak grom z jasnego nieba, wcale nie są gotowi na nową relację. Czy będą w stanie na nowo odtworzyć się na miłość?
Jeśli opis fabuły przypomina wam scenariusz mało wyszukanej telenoweli brazylijskiej to niestety muszę przyznać wam rację. Wątek główny jest niestety nudny jak flaki z olejem i przewidywalny do granic możliwości. Już na podstawie samego opisu można się domyśleć zakończenia, a po środku również nie dzieje się nic ciekawego.
Przede wszystkim za dużo w tym przesady. Chociaż dziwne imiona i nazwiska miały być zapewne elementem komicznym, w praktyce jedynie potęgują uczucie sztuczności. Tak sama fabuła jest równie przerysowana, co po prostu naiwna. Wiele scen to nic więcej jak romantyczne i niemożliwe w realizacji fantazje.
Narracja prowadzona jest naprzemiennie z perspektywy dwójki bohaterów, ale ich uczucia nie udzieliły mi się. Nie czułam burzy emocji, czy w zasadzie czegokolwiek. Miałam wrażenie, że po raz kolejny czytam powieść identyczną jak wszystkie inne. Pani poznała pana, każde z nich nie radzi sobie z emocjami, nikt nie wie, czego chce, a jak wie to ma irracjonalne powody, żeby to odrzucać, następnie po tonie nieporozumień wynikających z braku rozmów dochodzimy do zakończenia, które jest zwyczajne i oczywiste.
Książkę czyta się szybko, ale bez większej przyjemności. W zasadzie jedynym plusem są postacie drugoplanowe. Gdyby powieść była wyłącznie o nich, nie miałaby żadnych zastrzeżeń. Zarówno przyjaciele, jak i rodzina, to postacie z innej bajki, rzucają dowcipami, mają niebanalne pomysły i oryginalne podejście do życia. Niestety, reszta to po prostu zwyczajny, nudnawy romans.
Dominika Róg-Górecka