O chłopcu, który ujarzmił wiatr to książka, którą w naszym kraju poprzedził film i dobrze, bo może więcej osób skusi się na lekturę tej pozycji. Ja jeszcze nie oglądałam ekranizacji (i to wcale nie dlatego, że trzymam się zasady: najpierw książka, potem film, co to, to nie), ale jeżeli jest choć w połowie tak dobra jak książka, to już wiem, z czym spędzę najbliższy wieczór.
William Kamkwamba nie spodziewał się nigdy, że osiągnie sławę. Gdy był nastolatkiem, jego rodzinną wioskę i całe państwo, nawiedziła klęska głodu, którą bohater i narrator opowieści bardzo dobrze zapamiętał. Z braku pieniędzy William musiał porzucić naukę, ale jego pasja do książek nie zmalała. Dzięki wiedzy jaką zdobył sam, zbudował wiatrak, dzięki któremu mógł poprowadzić elektryczność do domów w swojej wiosce, nawodnić pola i uchronić ludzi przed kolejną klęską głodu.
Nie mogłam oderwać się od tej historii. Opowieść Williama zahipnotyzowała mnie już od pierwszej strony, urzekła swoją realnością, smutkiem, głodem, bólem, niesprawiedliwością, ale i szczęściem, uśmiechem, miłością, pasją do nauki i poznawania wciąż nowych rzeczy. Bohater jest wzorem do naśladowania dla młodych czytelników – pomimo przeciwności losu, jakimi są brak dostępu do darmowej edukacji, brak bieżącej wody i elektryczności, klęsce głodu (która dotknęła kraj bohatera w 2000 r.), wciąż chciał dowiadywać się czegoś nowego. Czytał książki po angielsku, a ich rozszyfrowywanie zajmowało mu długie tygodnie. Walczył z przeciwnościami i wpadł na pomysł, który ocalił nie tylko jego rodzinę, chociaż ludzie wątpili, czy mu się uda.
O chłopcu, który ujarzmił wiatr to opowieść, która zafascynuje czytelnika. Jednak dla mnie fragmenty o budowie, szczegółach funkcjonowania odbiorników radiowych, które William wraz z kuzynem naprawiali, nie zaintrygowało aż tak. Nigdy nie przepadałam za fizyką, mechaniką, więc te fragmenty nie były aż tak interesujące jak pozostała część książki. Jednak to nie znaczy, że nie czytałam ich z ciekawością i nie starałam się ich zrozumieć. Wręcz przeciwnie.
Książka Williama Kamwkamby i Bryana Mealera to powieść, która przedstawia życie w Afryce, gdzie nadal dostęp do wody i elektryczności jest bardzo utrudniony. Przypomnijcie sobie, jak wyglądał świat w 2000 roku, a potem przeczytajcie O chłopcu, który ujarzmił wiatr i porównajcie sobie codzienność naszą, a bohatera. Mam wrażenie, że często nie doceniamy tego, co mamy, łaknąć więcej i więcej, i narzekając coraz bardziej. Takie historie otwierają oczy na realne problemy i powodują, że zaczynamy dostrzegać wszystkie niesprawiedliwości.
O chłopcu, który ujarzmił wiatr, to opowieść, nad którą warto się zatrzymać i poznać historię Williama. Niezwykle intrygująca, ciekawa, ale i przepełniona bólem i niesprawiedliwością.
Katarzyna Krasoń