Od dawna wiadomo, że małe dzieci chłoną wiedzę jak gąbka wodę. Wszak to w pierwszych lata życia nabywają najwięcej umiejętności, które z czasem rozwijają, by potem z wiekiem, co nieco zapomnieć. Ale do rzeczy… Nauka języków obcych, najczęściej angielskiego, zaczyna się już w przedszkolu. Wówczas dzieci poznają obcy język za pomocą piosenek i zabaw, osłuchując się z dziwnie brzmiącymi słowami. Potem systematycznie dochodzą nowe rzeczy, nowy materiał i nie wiedzieć kiedy nasza pociecha zaczyna używać owego języka w czasie zabaw, czy wykonując różne czynności w domu.
Na przykładzie mojego niespełna sześciolatka obserwuję, z jaką łatwością przychodzi mi rozbudowywanie słownika i zwiększania ilości poznanych słów nie tylko w języku polskim, ale także ostatnio właśnie w języku angielskim. Sam przychodzi i podpytuje, jak w obcym języku mówi się na kota, psa albo miskę, a powtarzanie słów sprawia mu niebywałą przyjemność. Do tej \”zabawy\” dołącza często trzy lata młodszy szkrab, któremu spodobało się powtarzanie po bracie.
Dzięki publikacji Mai Hanisch nauka i zabawa w jednym weszła na wyższy poziom. Opracowany przez nią materiał idealnie nadaję się do początkowego wdrażania dzieci w podstawy obcego języka, poprzez naukę słów, ba!, nauka macierzystego języka zaczyna się przecież od tego samego.
A dzięki podziałowi \”tematycznemu\”, możemy ćwiczyć bazę słów z poszczególnych zagadnień, np. środków transportu, zwierząt, ubierania się. I możemy to robić po polsku, jak i angielsku. A dla zaawansowanych – w jednym i drugim języku.
Dużą rolę odgrywają także ilustracje, które poza tym, że są fenomenalne i świetnie ilustrują to, czym są, to przypominają eko-wydzierankę pobudzając do pracy wyobraźnię. Właściwie można potraktować je, jako podpowiedź do zabawy na tworzenie pracy z różnych materiałów. I tak na przykład z kawałków kolorowych gazet stworzyć piękny kwiat, a ze skrawków materiałów wykleić owieczkę. Ogranicza nas tylko wyobraźnia.
Tak wiele rzeczy. So many things to więc idealna pomoc do nauki języków – w tym wypadku polskiego i angielskiego, przy \”czytaniu\”, której może bawić się cała rodzina. Dzięki dwujęzycznym opisom odkrywanie świata to czysta przyjemność.
Polecam ten tytuł każdemu rodzicowi, który pod podszewką dobrej zabawy, chce pomóc swojej pociesze zdobywać wiedzę, a i przy okazji samemu się podszkolić. Wszak nie ma nic lepszego niż podziw w oczach dziecka, bo mama czy tata \”się zna\”.
I z chęcią zobaczyłabym i przetestowała podobne publikacje nie tylko w wersji polsko-angielskiej, ale w innych wariacjach językowych.
Michalina Foremska