Po drugiej stronie kanału toczy się okrutna wojna. Śmierć zbiera krwawe żniwo. W Anglii, nawet w Anglii życie się zmienia, kobiety wykorzystują okazję do emancypacji, lokaj brata się z pokojówką, panienka ze służącym. Tylko William Cavendish tkwi wciąż w XIX wieku. Próbuje, rozpaczliwie udawać, że nic się nie zmieniło, gdy zmieniło się wszystko. Jego syn w samolocie walczy z Hunami, a jego słodka żona, której oddania tak był pewny, że traktował ją jako kolejne dzieło sztuki zdobiące jego rezydencję oddaliła się od niego. Kiedyś to Octavia Canedish gotowa była żebrać o odrobinę ciepła ze strony męża, teraz tęskni za swoim amerykańskim kochankiem, który śle do niej listy i opowiada o domu na plaży, który buduje dla niej, w którym razem będą żyć długo i szczęśliwie. Ale trwa wojna i żadne długo, ani żadne szczęśliwie nie jest pewne. Życie się zmienia, a tragedie są częścią codzienności.
Wszystkich zadowolonych z lektury pierwszej części muszę rozczarować – powinniście kupić i tę książkę… jest tak samo dobra. Tak samo angażuje czytelnika, swoją leniwą akcją, obrazem klasycznego świata, który przemija, jest miażdżony przez wojenną machinę. To konfrontacja młodych, dynamicznych ludzi z przedstawicielami starego porządku.
Tak jak i poprzednia część mamy niespieszną akcję, bo jest to powieść obyczajowa, nie sensacyjna, chociaż nie można powiedzieć, że jest nudno, bo dzieje się i to sporo. Tak, chyba mam schizofrenię, bo niby dzieje się dużo, ale jest niespiesznie, otóż można to pogodzić i w tej książce właśnie to uczyniono. Ta kombinacja jest wysmakowana, taka angielska, ma w sobie taką elegancję, ale nie sztuczną tombakową, ale prawdziwą. Dzięki czemu książka jest idealna na deszczowe wieczory, dni i poranki. Dla tych, którym serialu Downton Abbey jest mało. Dodam, że będzie kolejna część i mam nadzieję, że wyjdzie prędko bo ja już się nie mogę doczekać!!