Najnowsza powieść Olgi Rudnickiej przywodzi mi na myśl trylogię E.L. James Pięćdziesiąt twarzy Greya z tą różnicą, że autorka
zabawiła się konwencją, korzystając z wielokrotnie krytykowanego
schematu i wyszła z tego obronną ręką, a nawet więcej – stworzyła
bestseller uniwersalny. Zanim stwierdzicie, że pisząc te słowa nie
jestem w pełni władz umysłowych, przeczytajcie…
Piekielnie
przystojny, diabelnie uwodzicielski playboy o włosach czarnych jak
smoła i temperamencie gorącym jak lawa to nasz główny bohater – Dagmar
Różyk, zwany pieszczotliwie Diabłem. Dyrektor kreatywny będący
największym skarbem firmy i obiektem westchnień setek kobiet jest
jednocześnie wrogiem każdej ignorowanej brzyduli. Pewnego dnia zostaje
znaleziony martwy w swoim gabinecie, a ostatnią osobą, która widziała go
żywego jest sekretarka Monika.
Skromna,
filigranowa, wychowana w konserwatywnym domu dziewczyna nigdy nie była w
typie Różyka, więc miała to szczęście, że nie została kochanką
dyrektora, a jednocześnie znała wszystkie jego sekrety. Monika swoją
nieporadnością budziła w Diable ludzkie odruchy i podświadomie walczyła z
ciałem, które domagało się kontaktu z szefem w sposób zgoła inny od
służbowego. Siłą rzeczy po śmierci Diabła staje się główną podejrzaną.
Czy słusznie? To się jeszcze okaże.
\”(…) uśmiech Diabła spowodował, że omal nie stopiła się w środku.
– No cóż, przynajmniej ma pani charakter – podsumował. – Dzwoniła już pani do restauracji?
– Zaraz to zrobię.
– Nie trzeba. Zapraszam panią na kolację.
– Akurat – prychnęła. – Nigdzie z panem nie pójdę. Pracuję tu dopiero dwa
tygodnie, ale dobrze wiem, jak wygląda zapłata za te pańskie
kolacyjki… – urwała i z przerażeniem przyłożyła dłoń do ust.
(…)Teraz Diabeł na pewno ją wyrzuci. Jednakże znów ją zaskoczył, bo
zachichotał jak rasowy przedstawiciel piekła i (…)\”
s. 81
\”Diabli
nadali\” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Olgi Rudnickiej i od
kilku dni pluję sobie w brodę, że tak długo czekałam z czytaniem jej
powieści. Sarkastyczny humor, akcja naszpikowana zaskakującymi zwrotami
akcji, atmosfera wibrująca tajemnicami i ogromne
erotyczno-psychologiczne napięcie miedzy bohaterami to coś, co
uwielbiam. Pomysł wykorzystania oklepanego schematu: przystojny łamacz kobiecych serc i oporna na jego wdzięki sekretarka jest idealny do tego, by zabawić się konwencją, a Rudnicka wykorzystała go perfekcyjnie. Dialogi bohaterów zasługują na specjalne słowa uznania,
gwarantuję, że takiego napięcia między bohaterami nie zapewni żaden
erotyk, a do tego nie ma tu mowy o głupiutkich rozmowach o niczym.
Monika jest charakterną kobietką z cojones, która nie cofnie się
przed niczym, by udowodnić Diabłowi gdzie jego miejsce. Natomiast
dyrektor świetnie się bawi badając wpływ swojego rozbuchanego ego na tę
niewinną istotę, która planuje zachować czystość do ślubu.
Nie
mniejszą rolę w powieści odgrywają bohaterowie drugoplanowi, których
mamy cały kalejdoskop: obleśny lizus Filip i jego przełożona Zdzira,
tatko wraz z kompletem walecznych braci – obrońców cnoty Moniki, duet
starych policyjnych wyjadaczy czy inteligentny, aczkolwiek dość
ciapowaty żółtodziób – kandydat na amanta naszej bohaterki i wielu,
wielu innych. Wszyscy krok po kroku wikłają się w zaskakująco
dopracowaną sieć intryg, tworząc kryminalną komedię pomyłek. Nie ma
tutaj mowy o nudzie, a czytelnik spragniony wrażeń dalekich od
klasycznego kryminału będzie usatysfakcjonowany. Bohaterowie posiadają
precyzyjnie nakreślone sylwetki i charakterystyczny dla stylu autorki
pazur, co rekompensuje nieco spłaszczone zakończenie.
Olga
Rudnicka tworzy zupełnie nową jakość na polskim rynku literackim,
łącząc klasyczną zagadkę kryminalną z absurdalnie nieprawdopodobną
komedią, a do tego mile łechcze kobiece potrzeby dając swoim bohaterom
namiastkę miłosnych uniesień. Powieść nie tylko trzyma w napięciu i
relaksuje po ciężkim dniu, ale też wywołuje niekontrolowane wybuchy
śmiechu, w soczysty sposób obnażając ludzkie wady i słabości. Zatem
jeśli macie ochotę na porcję kryminału z odrobiną czarnego humoru,
okraszonego szczyptą romansu albo po prostu czasem wyobrażacie sobie jak
mogłaby wyglądać śmierć Christiana Greya, serdecznie polecam wam tę
powieść.
Angelika Zdunkiewicz-Kaczor