\”(…) ludziom, których
kochamy, należy poświęcać sporo czasu, bo rozmowy mające znaczenie nie zdarzają
się na zawołanie – czasem trzeba doby, czasem dwóch, a czasem kilku dni\”.[1]
Jeśli kogoś kochamy,
jesteśmy z kimś przez wiele lat i nie widzimy żadnych znaków wskazujących na
to, że coś może być źle trudno wtedy uwierzyć w bolesny fakt, że jednak na tym
idealnym rysunku jest skaza. Ogromna rysa będąca zdradą, którą trudno
przełknąć, przebaczyć i żyć z jej świadomością dalej.
Delia Moss od dziesięciu
lat żyje ? jak jej się wydaje ? w szczęśliwym związku z Paulem. Od dłuższego
czasu planuje iż na zbliżającej się rocznicy na przekór obyczajom to ona
poprosi go o rękę. Niestety pomimo starannego planu i dobrze układającej się
kolacji dalsza część wieczoru dalece odbiega od jej wyobrażeń. Ukochany
wprawdzie się zgadza, ale nie tryska zbytnio entuzjazmem szczęśliwie
zakochanego faceta i gdy już, już udaje mu się przekonać Delię o swojej radości
popełnia fatalny błąd zmieniający wszystko. Wysyła do swojej dopiero co
pozyskanej narzeczonej sms-a przeznaczonego dla? kochanki. Delia przeżywa szok,
bo nie rozumie jak mogło do tego dojść. Odchodzi, bo potrzebuje czasu i
dystansu, by wszystko przemyśleć. Jaki będzie finał jej rozważań?
Po Nie mów nic,
kocham Cię
tej autorki z wielkim entuzjazmem i ogromnymi oczekiwaniami podeszłam do To przez
ciebie!,
bo Mhairi McFarlane kojarzyła mi się z czymś romantycznym, uroczym i zabawnym,
wybijającym się ponad inne marne obyczajówki. Czy i tym razem tak było?
Z wielkim żalem muszę
stwierdzić, że tym razem powieściopisarka nie pokazała się z najlepszej strony
i liczę, że to był tylko gorszy moment w jej karierze pisarskiej. Bo niestety
najnowsze dzieło McFarlane zbytnio nie wyróżnia się niczym specjalnym na tle
innych powieści tego typu. I już nie chodzi o sam fakt, że obiecywane są
wybuchy głośnym śmiechem, a dostaje się publikacje lekko okraszoną poczuciem
humoru pozwalającym się zaśmiać pod nosem kilkukrotnie, ale o fakt, że To przez
ciebie!
Jest do bólu przewidywalne. Poprawnie stworzona fabuła ze zgrabnie
poprowadzonymi i pokończonymi wątkami, która jest w prawdzie dopracowana i miła
w odbiorze, ale nie wywołuje większych emocji. Akcja jest odrobinę
nierównomierna i czasami można wręcz czuć znużenie ciągniętym tematem. Niemniej
książkę czyta się szybko i nawet przyjemnie.
Jeśli chodzi o bohaterów
to pod względem ich charakterologii nie mogę się do niczego przyczepić jeśli
chodzi o różnorodność osobowości. Każda jedna postać jest wyraźnie nakreślona i
od razu widać ich charakter, wady i zalety, kto jaki jest. Szkoda tylko, że od
razu można wszystkich zaszufladkować bez obawy o pomyłkę. Różnią się
zachowaniem, sposobem myślenia, poglądami, motywami, ale jednocześnie nie
potrafili mnie do siebie przekonać, jakby brakowało im jakiejś iskry.
Czuję niedosyt w związku z
tym tytułem. Pomimo tego, że przeczytałam go w niespełna dwa dni to obyło się bez
większych przeżyć. Nie zżyłam się zbyt mocno z bohaterami, ale nie byli mi też
oni obojętni. Trochę się pośmiałam, powzruszałam na pewnej scenie z
czworonożnym przyjacielem, poirytowałam na wybory bohaterów, ale nie drżałam z
niecierpliwości, by jak najszybciej poznać zakończenie. Czytałam ją spokojnie i
bez żalu odkładałam gdy trzeba było coś zrobić. Jestem rozczarowana, bo
liczyłam na coś naprawdę dobrego a dostałam poprawną, ale niewyróżniającą się
niczym powieść i naprawdę nie czepiałabym się tak bardzo gdybym nie wiedziała,
że Mhairi McFarlane stać na dużo więcej.
Reasumując, To przez
ciebie!
Ma swoje wady i zalety, można ją przeczytać w długie letnie zimowe wieczory,
gdy akurat ma się ochotę na coś mało ambitnego, niewymagającego wytężania
umysłu. Mhairi McFarlane stworzyła tym razem lekką i przyjemną opowieść o
miłości i przyjaźni.
Irena Bujak,
http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/
[1]Mhairi
McFarlane, To przez ciebie!