Nigdy nie
byłam zapalonym wędkarzem, a różnego rodzaju ryby znam tylko ze zdjęć i
programów telewizyjnych. Chyba najbardziej do łowienia zniechęcała mnie sama
świadomość, że ani robak, jako przynęta dobrze na tym nie wychodzi, ani ryba,
która jako złowiona, trafia przecież na stół.
Kolorowanki
jednak to co innego.
Po wspaniałych
Roślinach kwitnących i Ptakach, przyszła pora na bardziej ulotne stworzenia, a
mianowicie ryby. Pomyślałam, czemu nie?
Ulotność i
tajemniczość ryb, już od dawna fascynuje artystów i twórców. Jest to efekt nie
tylko zwykłej ciekawości, w końcu dna oceanów i mórz kryją w sobie mnóstwo
ciekawych szczegółów. Fascynująca w rybach jest ich lekkość, ulotność, a już
zwłaszcza oryginalne ubarwienie.
To dlatego
uczynienie ryb bohaterami kolorowanki uważam za bardzo dobry pomysł.
Ilustracje do
tego zbiorku zaczerpnięto z Biblioteki przyrodnika, którą opracował szkocki
naukowiec sir William Jardine.
Biblioteka
przyrodnika doczekała się 40 tomów, na które między innymi złożyło się 1300
rycin. Ich autorem był szwagier Williama Jardine\’a, William Lizars.
Ilustracje tutaj
zebrane mają ten sam układ, co poprzednie kolorowanki. Na jednej stronie
znajduje się oryginalna rycina, na drugiej czekający na pokolorowanie rysunek
ryby. Niniejsze wydanie uważam za pozycję dla nieco bardziej zaawansowanych
amatorów kolorowania. Ryby do pomalowania nie mają wszystkich łusek, ich
zaznaczenie jest już zadaniem dla tego, kto będzie kolorował. Może to zabrzmieć
zniechęcająco, ale niepotrzebnie. Przy bliższym poznaniu nadanie rybie barw i
oznaczenie łusek, wcale nie jest takie trudne, jak można by sądzić.
Tym razem
podczas kolorowania nieco zaszalałam i postanowiłam wypróbować różne możliwości
kolorowania. Okazało się, że w fajny sposób można łączyć ze sobą zwykłe kredki,
kredki świecowe, pastele olejne, a nawet żelopisy. Taka mieszanka sprawia, że
rysunek nabiera oryginalności i wyrazistości.
Nie wiem, czy
to zasługa tematyki, czy faktycznej mocy kolorowanek, ale bardzo miło spędziłam
czas, kolorując. Dobieranie kolorów to wielka frajda i sama nie wiem, kiedy
minęło mi całe popołudnie, a stresy gdzieś zniknęły.
Jeśli ktoś
jeszcze nie spróbował, to zachęcam. Nie ma tu górnej granicy wiekowej, a samo
kolorowanie to naprawdę wielka przyjemność. Warto spróbować, a Ryby mogą być
dobrym początkiem.
Polecam!
Edyta Krzysztoń