Jesień,
zima to okresy, w których silniej niż zwykle chwyta mnie
melancholia i sięgam wtedy po biografie, autobiografie, dzienniki.
Szukam w mądrości innych, odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
Ponieważ obecna sytuacja polityczna, tak mnie interesuje i podnosi
mi ciśnienie, potrzebowałam mądrej i dobrej książki, która mnie
wyciszy, pokaże że jest szansa na mądrość i pogodę, nawet gdy
zagraża nam rak. Długo ją czytałam, piłam hektolitry herbat, bo
nie chodzi o to, aby te 300 stron połknąć, wystarczy czytać po
kawałku, rozkoszować się, zużywać te zakładki indeksujące i
myśleć, jak pokazać wam, że w tej książce jest moc. O ironio,
nie czytałam żadnej książki Mankella, pierwszą kupiłam, będąc
tuż po studiach, po obronie, bo w TV – widziałam kawałek serialu
o przygodach Wallandera. Przez te cztery lata tych książek
uzbierało mi się kilka, a ciągle zwlekam z czytaniem. Zwłaszcza,
że koleżanka z pracy bardzo chwaliła. Przykro było mi, że umarł,
ta książka jest listem z tamtego świata, z innego stanu
świadomości. Poświęćcie chwilę!
Urodzony
w 1948 roku Henning Mankell, dowiaduje się, że ma raka. Coś co
brał za zwykły ból kręgosłupa okazuje się, śmiertelnym
wrogiem. Chociaż ostatniego papierosa wypalił lata temu i starał
się żyć zdrowo, teraz umiera. Nikt niczego nie może
zagwarantować, niczego obiecać, pewna jest tylko równia pochyła o
nieznanym kącie nachylenia. Nie chce się poddać stagnacji, nie
chce dać się wciągnąć przez grząski piasek.
Życie
ludzkie, podobnie jak życie wszelkich innych stworzeń, sprowadza
się do znajdowania nowych strategii pozwalających przeżyć. To
jest nasz nadrzędny cel. Rozmnażamy się, przekazujemy wiedzę
następnym pokoleniom, a potem zostawiamy je z tym samym
problemem. [s. 30]
Punktem
wyjścia do wielu rozważań jest plan zakopania pod ziemią
radioaktywnych odpadów, które przestaną być niebezpiecznie, za
wiele tysięcy lat. Taki okres czasu przerasta nasze ludzkie
wyobrażenia. Naszą
przeszłość i prawdopodobna przyszłość najlepiej obrazują dwa
słowa. Przetrwanie i upadek [s. 34].
Mankell stara się zrozumieć istotę człowieczeństwa, regularność
historii oraz inne podstawowe prawa rządzące społeczeństwem. Jego
przemyślenia nie są ani dołujące, ani nie aspirują do bycia
prawdą objawioną. To zeszyt luźnych przemyśleń. Autor patrzy na
jakąś rzecz, słyszy piosenkę, a pamięć podsuwa mu obrazy,
obrazy pociągają za sobą myśli, te płyną w słowach.
Mankell
miał bogate, intensywne życie, umarł i chociaż spodziewał się
tego to Śmierć
zawsze jest nieproszona, gdy nagle zjawia się i mówi: czas się
zbierać. Nikt nie chce umierać, nieważne, czy jest młody, czy
stary. Trudno jest umierać, bo zawsze robi się to w
samotności [s.39]
niby banalne i oczywiste, ale Mankell ma dar pisania, ma dar
opowiadania, nie wiem jak pisał kryminały, ale jeśli podobnie jak
opisywał swoje przemyślenia, to musi to być genialna lektura.
Testament,
jako wyraz pogodzenia się ze śmiertelnością, samoświadomość,
jako gotowość mierzenia się z trudnymi pytaniami. Lekkomyślność
ludzi w zawłaszczaniu świata, wizja nowych zlodowaceń. Ta książka
to luźne myśli, połączone ze sobą logicznie w ramach
poszczególnych rozdziałów, a kompleksowo składające się na
obraz człowieczych myśli, demonów, tego jak głęboko tkwią w nas
wspomnienia.
Wspaniałą
książka. Moja koleżanka dostanie taką w prezencie. Bardzo lubi
Mankella. A i wy dajcie ją komuś kogo cenicie!
Katarzyna Mastalerczyk