Mijający rok upłynął czytelnikom pod znakiem
kolorowania. Fantazyjne ilustracje, wzory i wymyślne rysunki
awansowały do rangi odstresowywaczy. Szybko okazało się, że przy
kolorowaniu nie tylko jest przyjemnie mija czas, ale też faktycznie
znika stres. Możliwość dobierania i łączenia kolorów powoduje,
że negatywne emocje odchodzą na bok, a wyłaniający się spod
kredki czy pisaka wzór cieszy oko.
Z czasem pojawiające się na rynku kolorowanki
stały się coraz bardziej wyspecjalizowane nie tylko pod względem
papieru, ale też tematyki. Właściwie takiego wyboru ilustracji do
kolorowania nie mieliśmy chyba nigdy. Znalazło się coś dla
miłośników krajobrazów, roślin, ptaków, ryb, motyli, tatuaży,
a nawet mandali. Pojawiły się nawet zbiory kolorowanek na sen!
Tym razem chciałam napisać kilka słów na temat
propozycji wydawnictwa PWN, która wyraźnie różni się od swoich
tematycznych koleżanek, próbuje bowiem połączyć naukę z
zabawą.
Arcydzieła do kolorowania to dwa zeszyty.
Pierwszy zeszyt to zbiór najsławniejszych
reprodukcji malarskich, które większość z nas zna choćby ze
słyszenia. Wśród 60 kart znalazły się dzieła takich twórców
jak Michał Anioł, Rafael, Renoir, Degas, Cézanne,
Gaugin, Monet, czy van Gogh. Barwna wersja zeszytu to dzieło
danego malarza oraz krótka informacja na temat okoliczności jego
powstania czy techniki, jaką został wykonany.
Ta krótka informacja ma zachęcić do głębszego
zapoznania się z biografią innymi dziełami danego twórcy.
Drugi zeszyt, to ten właściwy do kolorowania. Mamy
tutaj możliwość puszczenia wodzy fantazji i wczucia się w osobę
mistrza – twórcy dzieła.
Wybór jest bardzo szeroki.
Możemy zatem zmierzyć się nie tylko z
krajobrazami, czy portretami, ale też martwą naturą i impresjami.
Narodziny Wenus Botticelliego, Anioł grający na
flecie Burne-Jonesa, Błekitny wazon Cezenne\’a, Widok Toledo El
Greca, Pocałunek Gustava Klimta czy Krzyk Edvarda Muncha to tylko
niektóre z dzieł, z którymi mamy możliwość kolorystycznie się
zmierzyć. Wybór jest znacznie większy. Każdy znajdzie tutaj coś
dla siebie.
Do kolorowania tych rycin można podejść z dwóch
perspektyw.
Pierwsza opcja, dla bardziej ambitnych lub
zaprawionych w technice kolorowania, to ta z użyciem pasteli lub
farbek. Będzie ona wymagała większego skupienia, jeśli zapragnie
się efektu takiego, jakim emanuje oryginał.
Opcja numer dwa, dla początkującego amatora
kolorowania, może oprzeć się na kredkach i cienkopisach, które w
tym przypadku okażą się potrzebne do zaznaczania konturów. Jeśli
jesteśmy bardziej liberalnym kolorowaczem, to opcja druga powinna
nas zadowolić. Kto bowiem powiedział, że nasza wersja
kolorystyczna powinna być identyczna z oryginałem? W końcu
najważniejsza jest przyjemność z kolorowania i miłe spędzanie
czasu, a nie denerwowanie się, że coś nie wychodzi nam tak, jak
wskazuje wzór.
Arcydzieła do kolorowania to bardzo dobra
propozycja, dla kogoś, kto bawiąc się, jednocześnie lubi wysnuć
z tego jakąś naukę. W dobie zadań z opisywaniem i analizą dzieła
malarskiego, tego typu kolorowanki uważam za miłą odmianę, po
wszystkich, które miały tylko odstresować.
Jest to pozycja godna uwagi. Polecam!