Jacek Podsiadło to
jeden z najważniejszych współczesnych poetów, laureat wielu nagród. W 2015 roku
otrzymał Nagrodę im. Wisławy Szymborskiej. Wydał również kolejny tom prozy pt.: \”Życie zawłaszcza śmierć w Wieprzowie Ordynackim\”. Książka w tytule nawiązuje
do utworu z 2008 roku \”Życie, a zwłaszcza śmierć Angeliki de Sancé\”.
Książka Podsiadły wymyka się wszelkim próbom gatunkowej
klasyfikacji. Nie jest to ani zbiór felietonów ani tradycyjna powieść. Podczas
lektury nasuwa się skojarzenie z powiastką filozoficzną. Bohater przypominający
Kandyda, refleksje na temat ludzkiego życia, ocena świata. Głównym motywem
wydaje się wędrówka. Homo viator z perspektywy własnych doświadczeń snuje
refleksje na temat kondycji ludzkiego życia. Brakuje tu również tradycyjnie
pojętej akcji. Za to uwagę przyciąga język utworu. Autor operuje niezwykłym
stylem. Trudno zapomnieć, że Podsiadło to przede wszystkim poeta. Potrafi
łączyć różne konwencje, czasami stylizuje na język XIX-wiecznych powieści,
genialnie posługuje się groteską i karykaturą, żeby za chwilę snuć filozoficzne
refleksje lub posłużyć się niezwykle poetyckim stylem.
W utworze nie brakuje również inteligentnego poczucia humoru.
\”Uczciwszy minutą kłótni własne gapiostwo, postanowili nie
zawracać, żeby nie umrzeć z nudów, ale dojechać do Madzioła okrężną trasą\”. [1]
Podsiadło nie stroni także od dosadnych określeń. Oceniając
na przykład zachowanie człowieka wobec zwierząt, użył wulgaryzmów:
\”Człowiek jako gatunek wyrodził się. Żyjemy w epoce przełomu,
za trzy tysiące lat gdzieś w okolicach naszych czasów wyznaczy się granicę
między homo sapiens a homo pojebus. Najpierw, kurwa jego mać, udomawiał
zwierzęta. Chodził za nimi, cmokał, ciaptał, ślinił się, gadał do nich,
podsuwał najtłustsze kąski, głaskał. Budował im chlewiki i podsuwał sianko pod
dupę. Teraz wywozi je do lasu i tam zostawia na łasce losu, bo nagle nabrał
kultury i wybiera się na miesiąc do Wenecji, żeby zobaczyć tamtejsze pierdoły,
które i tak dziesięć razy lepiej wyglądają w internecie. A jego pies wyje z
tęsknoty, a kot jego miauczy głodowo w lesie. Chuj z takim człowiekiem (…).\” [2]
Być może Podsiadło próbuje uchwycić to, co nieuchwytne,
tworzy na pograniczu dwóch światów – realnego i metafizycznego. Z pewnością, co
sam podkreśla w utworze, ważniejsze są dla niego sny, niż plamy na pościeli.
\”Jak pisać o ohydzie sąsiadującej z pięknem, kiedy zanadto do
piękna się przybliży? Należy opisywać ją przemilczeniem. Ale trzeba to umieć.\” [3]
Z pewnością książka Jacka Podsiadły to jedna z tych, których
nie da się przeczytać od deski do deski i odłożyć na półkę. To utwór, do
którego warto wracać, by podelektować się stylem autora.
[1] Jacek Podsiadło: Życie zawłaszcza śmierć w Wieprzowie Ordynackim.
Warszawa 2015, s. 97
[2] tamże, s. 279
[3] tamże, s. 400