Pierwsza
młodzieńcza miłość zazwyczaj bywa szalona, porywcza, ale przede
wszystkim nietrwała. To miłość, do której chętnie wraca się
wspomnieniami, z uśmiechem na ustach przypominając sobie, jak
nieśmiałe i niewinne uczucia jej towarzyszyły. Zdarzają się
jednak przypadki, kiedy pierwsza miłość okazuje się być również
tą ostatnią. I właśnie o takiej miłości opowiada \”Jesteś
moja, dzikusko\”.
Anthony Tolland czasy nastoletniego buntu
ma już za sobą, ale mimo wszystko złość i napady wściekłości
go nie opuściły. W prywatnym amerykańsko-polskim liceum, do
którego uczęszcza, cieszy się opinią bad boya, z którym lepiej
nie zadzierać. Gdy w jego życie wkracza rudowłosa Natalia,
agresywny, niepokorny i egoistyczny Tony zaczyna odczuwać coś, co
dotychczas było mu nieznane.
Tylko czy chłopak będzie potrafił
się zmienić, by zasłużyć na miłość Dzikuski?
spotkanie z autorką i kolejna historia, która mnie nie zawiodła.
Czytając zapowiedzi, w mojej głowie wyklarował się pewien obraz
tej historii i cieszę się, że nie został on zburzony.
\”Jesteś
moja, dzikusko\” opowiada o dwójce młodych ludzi, którzy
całkowicie się od siebie różnią, a jednak los postanawia spleść
ze sobą ich drogi. Antek to postać bardzo wyrazista, ale też nieco
sztampowa. Typowy zły chłopak z dobrego domu, całe życie otaczany
miłością, ale nie potrafiący okazać jej wobec innych. Nata jest
jego absolutnym przeciwieństwem – na pierwszy rzut oka nieśmiała,
niezwykle empatyczna, skryta dziewczyna, która ma jednak ukryty
temperament. Osobowości tak różne od siebie, a jednak autorka
potrafiła zgrabnie je sobą połączyć i stworzyć z nich
nierozerwalny duet.
Miłość przedstawiona przez Agnieszkę
Lingas-Łoniewską całkowicie wpasowuje się w ramy New Adult, gdyż
daleko jej do bycia łatwą i przyjemną. Autorka wielokrotnie
sprawiała, że uczucie Naty i Tony\’ego było wystawiane na próbę,
a ich wzajemne zaufanie nagminnie drżało w posadach. W Dzikusce
bowiem pojawia się całe mnóstwo czarnych charakterów, które na
wszelkie sposoby próbują zerwać łączącą bohaterów więź.
Ogromną zaletą było to, że fabuła obfitowała w wiele zwrotów
akcji, co nieustannie ją napędzało. Autorka postarała się o to,
by nieustannie coś się działo, dzięki czemu możemy liczyć nawet
na obecność wątków sensacyjnych, z których Pani Agnieszka
słynie.
Bardzo podobała mi się także delikatność scen
namiętności. Uwielbiam intymność i subtelną aurę, która
towarzyszyła bohaterom podczas ich wspólnych chwil. Dzięki tak
uroczej otoczce i niewinności ich poczynań, podczas czytania na
mojej twarzy gościł uśmiech, a ja sama czułam się nieco
rozczulona.
\”Jesteś moja, dzikusko\” opisana jest w
narracji pierwszoosobowej, z perspektywy Antoniego i cieszę się, że
powieściopisarka postawiła na taki ruch, gdyż rzadko zdarzają się
książki, a już tym bardziej w nurcie NA, w których prym wiedzie
męski punkt widzenia. Niestety sprawiło mi to też problem,
ponieważ w wielu momentach myśli głównego bohatera i wypowiadane
przez niego słowa, kompletnie nie pasowały mi do jego wieku. Miałam
wrażenie, że Pani Agnieszka zbyt mocno przesiąkła już historiami
o dojrzałych postaciach i nie potrafiła tu odciąć się od tego w
stu procentach. Niektóre monologi były w mojej ocenie zbyt
dojrzałe, jak na osiemnastolatka, ale może się mylę i może
chłopcy dojrzewają teraz szybciej niż wtedy, gdy ja chodziłam do
liceum? Niezmiennie, jak kamyk w bucie, uwierał mnie też styl
autorki, ale o tym wspominałam już w innych recenzjach, więc nie
będę się powtarzać.
Dzikuska
jest drugą powieścią autorki
osadzoną w nurcie NA. Nie można jednak porównywać jej ze \”Skazanymi na ból\”, gdyż obie historie różnią się od siebie
tak mocno, jak Tony i Nata. Możecie być jednak pewni, że Dzikuska
każdego pozytywnie zaskoczy, a Agnieszka Lingas-Łoniewska zabierze
Was do świata uroczej, ale i trudnej pierwszej miłości. Pełnej
wzlotów i upadków, dramatów, czułości i kłótni. Udacie się
również w podróż do Waszych wspomnień z młodości, a to z kolei
wprawi Was w dobry nastrój. Ze mną tak właśnie było, dlatego
zachęcam do przeczytania.
Martyna Lewandowska