Pytanie o to, jaka powinna być idealna
biografia, kołacze mi się po głowie od jakiegoś czasu. Każda z
postaci czymś się zajmowała, żyła w konkretnych czasach, które
miały na nią wpływ, ludzie którzy czytają o Marii Skłodowskiej
to niekoniecznie fizycy i chemicy znający się na Francji z przełomu
wieków, mniejszy problem jest z Sissi, bo ona niczym się nie
zajmowała, a swoją funkcją gardziła. Czy trzeba czytelnika
wprowadzać w meandry i sekrety zawodu, który uprawia opisywana
postać. Czy np. pisząc o Sienkiewicz, należy zacząć od
Guttenberga i wynalezienia pisma? Tymczasem, to druga książka w tym
tygodniu, która opowiada o Eugeniuszu Bodo a wychodzi od historii
kina i losach sceny w dwudziestoleciu międzywojennym. No, ale ok.
Nie wkurzajmy się za szybko, może tym razem miało to sens.
Iwona Kienzler bierze na tapet
Eugeniusza Bodo, temat wdzięczny. Moje spotkanie z autorką
pierwsze, a wiem o niej tyle, co rzuciło mi się ongi w oczy na
grupie dyskusyjnej, że autorka lubuje się w roztrząsaniu życia
seksualnego bohaterów. Słyszałam o jej biografii Marii
Skłodowskiej, również o takim brukowo-skandalizującym tytule.
Tutaj znowu romanse Eugeniusza Bodo. Zaczyna się, a jakże od
historii kina, wprawdzie już pod koniec wstępu czytamy o
domniemanym homoseksualizmie, czy biseksualizmie, no i powiem Wam, że
to jedno z bardziej skoncentrowanych zdań. Najwięcej Bodo. Później
czytam o tym jak to było w międzywojniu, jest Tuwim, Piłsudski,
Wieniawa, już się wkręciłam w klimat, gdy przypomniałam sobie,
że to książka o Eugeniuszu Bodo, który zaginął w tych
wspominkach. Później mamy potencjalnego jego partnerki, przy czym
on tam jest zaledwie i najwyżej wspominany. Tym bardziej, że
opisywane są życie i romanse Poli Negri, a na samym początku
autorka w wątpliwość podaje to, czy Bodo poznał Negri. No
litości. Pomimo, że książka jest jednym wielkim cytatem, to tak
naprawdę treści właściwej jest tam tak mało, że można to
określi homeopatyczna biografia Eugeniusza Bodo. Kurtyna.
Poszukiwania dobrej biografii
Eugeniusza Bodo nadal trwają. Wybaczcie, ale książki w której
bohater jest wspomniany, niekiedy na siłę, pod koniec rozdziału o
aktorce, gwieździe, na miano biografii tego aktora nie zasługują.
Gdyby autorka inaczej zatytułowała to dzieło, nie miałabym
zarzutu, nawet cienia, niestety w takim ujęciu tematu, przypomina mi
się dowcip o studencie weterynarii i robakach.
Szkoda, autorka wybiera ciekawe cytaty,
jest ich naprawdę sporo, przypisy po każdym rozdziale, pokazują,
jak kompilacyjna jest ta książka. Czasami te różnice stylowe,
pomiędzy cytowanymi fragmentami, sprawiają wrażenie siermiężnie
poklejonego dzbanka, ze skorup po kilku innych dzbankach, ale czyta
się naprawdę dobrze. Tylko, że trochę nie na temat.
I ja miałam wadliwy egzemplarz,
ogólny rozrachunek się zgadza, ale kilka stron miałam
zdublowanych, a dla równowagi kilku brakowało.
No nic? trzeba żyć dalej. I dalej
szukać dobrej biografii Bodo.