Po książki Jakuba Szamałka sięgam zawsze bez stresu bo wiem, że to jeden z tych pisarzy, który po prostu nie zawodzi. Jego kryminały o starożytnym detektywie Leocharesie są interesujące i w pewien sposób nowatorskie (przynajmniej jeśli chodzi o nasze ojczyste wydania). Po lekturze Kiedy Atena odwraca wzrok przeżyłam szok spowodowany odkryciem, że polski pisarz mógł stworzyć tak lekką i pozbawioną typowo polskich, przaśnych naleciałości językowych i kulturowych historię. Teraz kiedy jestem świeżo po przeczytaniu trzeciej części przygód starożytnego bohatera zaskoczenie nie jest już tak ogromne, ale radość z lektury wciąż jest wielka.
Porównując Czytanie z kości do poprzednich książek autora można wyraźnie dostrzec, że ta jest napisana inaczej. Różnice widać przede wszystkim w sposobie konstrukcji narracji. Bowiem fabuła rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Czytelnik otrzymuje więc dwie opowieści i dwie sprawy tajemniczych morderstw, które choć popełnione w tym samym czasie (historycznym) doczekały się dwóch zupełnie różnych terminów wszczęcia śledztw.
W 421 r. p.n.e. Leochares podejmuje się zadania rozwiązania zagadki zabójstwa etruskiego króla. W 2015 roku młoda archeolożka Inga mieszkająca w Londynie, przygotowując prezentację na konferencję naukową wpada na trop pewnej zagadki, której rozwiązanie może kryć się w liczącym ponad dwa tysiące lat szkielecie.
Obydwie historie są prowadzone zgrabnie i płynnie. Styl pisania Szamałka można spokojnie określić jako wyjątkowo swobodny. Czytelnik odczuwa, że książka jest napisana lekko bowiem tak właśnie się ją czyta. Być może, ten kto zna poprzednie książki autora, zauważy że ostatnia powieść jest nieco bardziej naiwna, a zagadki kryminalne są dość banalne ale wcale nie ujmuje to świetnej zabawie, którą Czytanie z kości gwarantuje. Szamałek mnie oczarował i zdecydowanie jest to jeden z moich ulubionych polskich twórców współczesnych. Potrafi wciągnąć czytelnika w swój świat już po kilku pierwszych stronach. Do tego tworzy bardzo charakterystyczne i ciekawe postaci. Za sprawą pióra Jakuba Szamałka po raz kolejny przeżyłam wyjątkowa przygodę. Czytanie z kości doskonale sprawdza się w roli czasoumilacza i lektury na chandrę. Dlatego zachęcam Was do poznania wszystkich opowieści o greckim detektywie Leocharesie.
Żaneta Wiśnik