Moje pierwsze
spotkanie z Latem leśnych
ludzi pozostawiło w mojej
pamięci wspomnienie
sielskości i niezbitego
uroku lata na tle pięknej
przyrody Kresów. Pamiętałam,
że w książce
nie działo się
wiele z punktu widzenia akcji, ale właśnie
te opisy przyrody i życia
na łonie natury kojarzyły
mi się z czymś
przyjemnym i miłym.
Wydana po raz
pierwszy w 1920 roku powieść
przyniosła pisarce sławę
i rozgłos, a także
od razu została
okrzyknięta Biblią
puszczy, a dla harcerzy stała
się wręcz
pozycją kultową.
Historia opisana
w książce jest prosta.
Oto trzej przyjaciele każdą
wiosnę i lato spędzają
w puszczy, żyjąc
tylko z pracy własnych
rąk i tego, co podaruje
im matka Natura. Nazwani pseudonimami, które wiele mówią
o ich zawodach i zainteresowaniach, Żuraw,
Rosomak i Pantera, już w
początkach marca
przybywają do puszczy, by
żyć
na łonie natury, cieszyć
się pięknem
lasu, poznawać przyrodę,
chronić ją
i dbać o nią.
Tegoroczny sezon jest trochę
inny, gdyż pod dach chaty
leśnych ludzi trafia
siostrzeniec jednego z mężczyzn.
Młody, na początku
ochrzczony mianem Coto, od pytań,
które nieustannie zadaje, przejdzie tutaj prawdziwą
szkołę życia.
Pozbędzie się
złych nawyków, a nauczy
ciężkiej pracy, szacunku
do przyrody, Boga i innych ludzi.
Lato leśnych
ludzi jest wiernym odbiciem życia,
jakie prywatnie prowadziła
Maria Rodziewiczówna. Ta niezwykła
kobieta, która deklarowała,
że nigdy nie wyjdzie za
mąż, która nosiła
się jak mężczyzna,
w niemal każde lato wraz
z dwiema przyjaciółkami,
zaszywała się
głęboko w puszczy, by
tam żyć
z dala od cywilizacji. Nie wiadomo dokładnie,
jaka była natura tych
więzów, pisarka jednak
nie odważyła
się napisać
o tym w swojej książce,
dlatego jej bohaterami uczyniła
trzech mężczyzn.
Utrzymana w
poważnym, często
podniosłym tonie powieść
jest swoistą pochwałą
prostego życia na łonie
natury i pracy, która nie tylko uszlachetnia, ale i kształtuje
charakter. Bohaterowie zgłębiają
tajemnice puszczy, obserwując
ptaki i zwierzęta,
pracują ramię
w ramię, czerpią
pełnymi garściami
z dobrodziejstw lasu, który żywi
ich, daje schronienie i pozwala cieszyć
się swoim pięknem.
Jednocześnie wszyscy
starają się
szanować prawa przyrody,
nie ingerować w jej
sprawy, choć bywa, że
czasami własną
ręką
wymierzają
sprawiedliwość.
Fabuła
powieści toczy się
nieśpiesznie i pachnie
latem, które przecież
niedługo przyjdzie i do
nas.
Dlatego z
ogromną przyjemnością
czytałam o sianokosach,
zakładaniu nowej barci,
jagodo- i grzybobraniu. Kibicowałam
bohaterom w ciężkiej
pracy i zazdrościłam
im zasłużonego
odpoczynku w wiecznie bijącym
sercu lasu.
Każdemu
życzyłabym
takiego właśnie
lata, które pachnie skoszoną
trawą, brzmi odgłosami
burzy i trelem ptaków, a usypia zapachem macierzanki i mięty,
by następnego ranka
obudzić nas aromatem
świeżo
upieczonego chleba.
Lato leśnych
ludzi to bardzo przyjemna i niezwykle klimatyczna opowieść
o tym, co cenne w życiu i
co może być
miarą człowieka,
jeśli tylko włożymy
w to trochę trudu.
Polecam
wszystkim stęsknionym za
wakacjami i lubiącym
przyrodnicze klimaty. Sama z ogromną
przyjemnością
wróciłam do tej książki
i myślę,
że nie był
to ostatni raz.