Na
powrót do książek z dzieciństwa mam fazę, albo w środku zimy,
albo właśnie na wiosnę. Pamiętam jak zaczytywałam się książkami
Astrid Lindgren. Chciałabym Wam opowiedzieć, jak to było fajnie,
gdy Mama mi czytała, ale takie ekscesy skończyły się prędko, bo
szybko nauczyłam się czytać i Mama czytała mi już rzadziej.
Przygody Karlssona poznałam jako starsze pacholę, Mama kupiła mi
pierwszą część, niestety w mojej bibliotece była tylko jeszcze
jedna książeczka, jak się okazało ostatnia z cyklu. Tak więc,
dopiero jako stara baba, poznałam całość przygód, bo Nasza
Księgarnia wydała wszystkie trzy części w jednym tomie.
Ilustrowana książeczka, wesołe obrazki i jedna z bardziej
antypatycznych bohaterów książek dla dzieci.
Na
pewnym dachu, pewnego bloku w Sztokholmie stoi mały domek. Mieszka w
nim bardzo przystojny jegomość, w miarę tęgi, w najlepszych
latach. Karlsson pewnego wieczoru wlatuje przez jedno z otwartych
okien, poznaje Braciszka i zaczyna się ich specyficzna znajomość.
Braciszek jest zwyczajnym chłopcem, kłóci się z rodzeństwem,
miewa często dziury na kolanach, uczy się różnie, bije się z
kolegą i marzy o psie. Chociaż mało kto wierzy, że Karlsson
istnieje, ale to nie przeszkadza Braciszkowi dobrze się z nim bawić.
Chociaż Karlsson nie jest sympatycznym typkiem, nie jest taką
charakterystyczną postacią z bajek dla dzieci. Jak już
wspomniałam, niniejsza książeczka zawiera trzy tomy opowieści o
przygodach Braciszka i latającego jegomościa. Niektóre rozbawią
do łez, a niektóre mogą zmrozić krew w żyłach. I na pewno nie
znudzą dorosłego czytającego dziecku te historyjki. Bo akurat
rozdziały są tak fajnie pomyślane, że idealnie nadają się do
czytania przed snem.
Niezmiennie
od lat lubię te historyjki, czy czytałam je sama sobie, czy
czytałam je dzieciakom, to i tak dobrze mi się czytało i spędzałam
miło czas. Chociaż im jestem starsza, tym bardziej wkurza mnie
Karlsson i ciężko wytłumaczyć mi jego zachowanie, bo jest małym
egoistą, egocentrykiem, sobkiem, zapatrzonym w siebie narcyzem.
Chyba jednak dzieci nie dostrzegają takich cech, bo jako dziecko po
prostu zazdrościłam Braciszkowi takiego kolegi. Możliwości
latania nad miastem. Może dzieci nie znają egoizmu i nie doszukują
się go w książkach?
Po
latach, dzięki zbiorowemu wydaniu mogłam poznać wszystkie przygody
Braciszka i Karlssona, okazuje się, że brak znajomości środkowego
tomu wielu fajnych opowiastek mnie pozbawił. Teraz już wiem
wszystko, mam wszystko w kupie i będę mogła dziecinnieć gdy tylko
będę chciała. Lub z rodzinnymi dziećmi.
Jestem
wielką fanką książek Lindgren, pokazują, że bez względu na
kraj dzieci mają podobne problemy, marzą o zwierzaku, czują się
nierozumiane przez rodzinę, biją się z nawet najlepszymi
przyjaciółmi i chcą przeżywać mrożące krew w żyłach
przygody!