\”Calder\” to już trzecia powieść spod pióra Mii Sheridan po którą miałam przyjemność sięgnąć. Pisarka uwielbia snuć opowieści o prawdziwej miłości i o ludziach, którzy są sobie przeznaczeni, natomiast ja, jako zagorzała czytelniczka, muszę przyznać, że świetnie jej to wychodzi.
W Arkadii, niezwykle rygorystycznej sekcie, ludzie święcie wierzą w to, że ich przywódca, którego określają mianem ojca, jest wybrańcem bogów. Gdy pewnego dnia w społeczności pojawia się mała dziewczynka, która gdy dorośnie ma zostać żoną przywódcy, nikt nie widzi w tym nic dziwnego. To przecież zupełnie inny świat, w którym nikt nie podważy zdania Hectora. Przynajmniej do czasu, kiedy nie rodzi się zakazana miłość, a Calder nie zaczyna darzyć nowoprzybyłej uczuciem. To co ich łączy jednak będzie miało przerażające konsekwencje, których nie sposób uniknąć.
Muszę przyznać, że Mia Sheridan miała wyjątkowo ciekawy i nowatorski pomysł na fabułę, a dodatkowo potrafiła go w zgrabny sposób rozwinąć. Mimo że akcja rozkręca się dość powoli, to w powieści i tak nie ma miejsca na nudę. Pisarka w dość dosadny sposób przedstawia rzeczywistość w jakiej żyją jej bohaterowie. Doskonale ukazała ich czujność, tęsknotę i pilnie strzeżoną tajemnicę. Ich uczucie, wciąż od nowa, jest wystawiane na różne próby.
Niezwykle lubię czytać powieści spod pióra Mii Sheridan. Są napisane z lekkością i widać, że pisarka wkłada w nie wiele serca oraz własnych emocji. Niekiedy jednak wydaje mi się, że jej przesłania są dość spłycone. Rzeczy, które brzmią niezwykle poważnie okazują się dziecinne i błahe. Nie potrafi sytuacjom nadać odpowiedniej powagi. Przyznaję jednak, że w obliczu całej, świetnej historii, nie jest to element, którym należałoby się jakoś specjalnie przejmować – po prostu dzięki temu powieść staje się znacznie bardziej baśniowa, a mniej realistyczna, kto jednak nie lubiłby baśni?
\”Calder\” to książka, która mnie pochłonęła. Jest jednocześnie piękna i przerażająca. Opowiada o czystej, prześlicznej miłości, która jednak rozgrywa się w scenerii rodem z horroru – tym gorszej, że z pewnością dla wielu osób prawdziwej. Ostatecznie sekty to nie wymysł pisarki, a rzeczywisty fakt. Mia Sheridan jedynie ubrała ich istnienie w słowa swojej historii.
Z niecierpliwością czekam na możliwość przeczytania drugiego tomu, który został zatytułowany \”Eden\”. \”Calder\”kończy się w taki sposób, że czekanie na kontynuację jest po prostu torturą. Już dzisiaj (teraz! zaraz!) chciałabym dowiedzieć się co stanie się dalej i jaki los czeka bohaterów.