Więcej,
mocniej, wyżej, śmielej? Zachłanność dóbr, emocji i pozycji.
Żyjemy w czasach, gdy zatrzymanie się w miejscu rozumiane jest jako
przegrana. Nie rozwijasz się? Nie pniesz w górę? Jeszcze chwila i
otoczenie zepchnie cię na margines. Nagonka nie płynie tylko od
społeczeństwa, jest w nas zakorzeniona. Powieść Wszyscy
w górę
Stephanie Clifford jest tego przykładem. Choć na pierwszy rzut oka
fabuła, o której zaraz wspomnę, może wydać się przerysowana i
niewpisująca się w nasze realia, to już przedstawione zjawisko nie
powinno być nam obce. Chęć dopasowania i wygórowane ambicje mogą
okazać się zgubne i destrukcyjne. Najgorzej, gdy w tym szalonym
pędzie zgubimy siebie.
Evelyn
staje przez zawodowym wyzwaniem. Mimo młodego wieku otrzymuje dobrą
posadę, a jej zadaniem jest werbowanie elity do portalu
społecznościowego. Początkowe zaangażowanie w jego rozwój wydaje
się zrozumiałe, jednak z czasem dziewczyna zatraca się w
wykonywanych obowiązkach. Przytłaczają ją dobra materialne,
charakter nawiązywanych relacji, ale przede wszystkim farsa jaką
tworzy. Evelyn wspina się po drabinie, której szczeble są mocno
sfatygowane. Przekonajcie się, czy uda jej się wspiąć na sam
szczyt, czy może spadając połamie nogi.
Werbowanie
elity do portalu społecznościowego wydaje się totalną abstrakcją.
Zatrzymując się na etapie Facebooka trudno mi wyobrazić sobie,
jakie korzyści mogą płynąć z obecności na portalu, o takim
charakterze. Mimo to fabula okazała się interesująca i na swój
sposób pouczająca. Autorce udało się ukazać rzeczywistość i
mentalność ludzi, uważanych za śmietankę towarzyską.
O
ile nie mam zastrzeżeń do fabuły, która sprostała moim
oczekiwaniom, o tyle forma przekazu okazała się nietrafiona. Mówiąc
szczerze, książka jest przegadana, chaotyczna i naszpikowana
niepotrzebnymi detalami. Opisy, nazwy własne i imiona postaci
zlewały się w całość. Nawet kończąc lekturę, nie potrafiłam
ogarnąć tylu postaci. To były mało znaczące pionki, ale
strasznie mnie to irytowało. Mimo dobrego tematu, aktualnego
problemu, jestem zawiedziona realizacją. Duży wpływ na to ma czas.
Już wyjaśniam. W momencie, gdy na lekturę poświęcałam dłuższy
czas, udawało mi się wejść do świata powieści i zdobyć
rozeznanie. Niestety, gdy książkę brałam na kilkanaście minut,
czułam się zdezorientowana. Trudno było wyobrazić sobie, co się
dzieje, wizualizować opisywane sceny.
Wszyscy
w górę
Stephanie Clifford porusza problem naturalnej potrzeby akceptacji i
umiejętności dopasowywania się do miejsc i ludzi wokół nas. Nie
ma w tym nic złego o ile nie przekroczy się cienkiej granicy. Tej,
za którą trudno rozpoznać własne odbicie w lustrze. Żałuję, że
książka mnie nie porwała, że zabrakło dynamiki.
Justyna Chaber