Po co czytamy? Dlaczego dla wielu osób jest to nałóg? Czemu wielu
z nas woli książki od tłumów ludzi? Zapewne ile czytelników,
tyle odpowiedzi. Ja czytam aby uciec od szarej rzeczywistości,
zapomnieć o swoich problemach, czasem aby przekonać się, że są
większe zmartwienia. Uciekam w kolorowy, ciekawy świat wykreowany
przez autora. Albo autorkę. Idealna do tego jest twórczość Agaty
Przybyłek. Jej książki są właśnie barwne, słoneczne, czasem
zbyt słodkie, ale są dni gdy odrobina słodyczy przydaje się w
życiu.
Agatę znamy z
debiutu Przybyłek. Kto nie zna, niech się zapozna, ale nie jest to
konieczne do zrozumienia fabuły. Bohaterka wraca ze studiów do
domu, gdzie w pokoju zastaje istny sajgon, aby nie powiedzieć
burdel. Ta i parę innych okoliczności powoduje, że dziewczyna
pakuje się i wprowadza do zdumionych tym faktem dziadków. Liczyła,
że odpocznie od gwaru, studiów, obowiązków. Oczami wyobraźni
widziała siebie, wylegującą się w ogrodzie, randkującą z
chłopakiem, zrelaksowaną i z naładowanymi bateriami. No cóż.
Może i by tak było, gdyby jej babcią był ktoś inny niż znana
dobrze nam Halinka. Daleko jej do stetryczałej staruszki, pragnącej
spokoju. Właściwie ona jest wiatrem zwiastującym burzę. A nawet
całą burzą.
Gdy Agata nie
znajduje upragnionego odpoczynku, zaczyna szukać pracy aby czymś
się zająć. Na złość upierdliwej babci odpowiada na ogłoszenie
o pracę, o mały włos doprowadzając Halinę do ciężkiej choroby.
Lubię styl Agaty
Przybyłek. Jest lekki i niewymagający. Przez kartki powieści
przepłynęłam, całkowicie zanurzając się w akcji. Potrzebowałam
kilku godzin, aby się z książka uporać i nie uważam, że jest to
czas stracony. Dowcipy, zarówno sytuacyjne, jak i słowne, są
niewymuszone, naturalne i zabawne. Już na pierwszych stronach
zauważyłam łypanie podejrzliwym wzrokiem. Czy tylko mnie to
bawi?
Wielokrotnie
podkreślałam, że styl, lekkość oraz humor Agaty Przybyłek
bardzo mi się podobają. Tu nie było inaczej. Podobnie jest z
kreacją bohaterów. Zazwyczaj są lekko pokręceni, chaotyczni, lecz
z gruntu dobrzy. Miewają chwile słabości, ale z reguły potrafią
wziąć się w garść i zmienić swoje życie. Zawsze wywołując
przy tym śmiech. Bohaterowie tej autorki są ludzcy. Z wadami,
zaletami. Nigdy kryształowi i nigdy płascy. Także teraz nie do
końca wiedziałam co się stało. Na początku Agata sprawiła
pozytywne uczucie. Czułam że będzie to dziewczyna konkretna,
biorąca los w swoje ręce, odważna i bezkompromisowa. Jeszcze
bardziej niż poprzednie bohaterki komedii. Dla mnie była ona mało
wyraźna. A na pewno nie jest za bardzo rozsądna. Choć z drugiej
strony, kto z nas nie zrobił w życiu czegoś spontanicznego,
szalonego, ale nieprzemyślanego? Ja dzięki temu mam parę dobrych
wspomnień, choć dzieciom o nich opowiadać nie będę. Niestety
nigdy nie przeżyłam przygody w stylu szpiegowskim. A autorka
stworzyła ciekawą akcję. Taki Bond w spódnicy na wesoło. Czy
było to prawdopodobne? Tak. Nie zdziwiłabym się jakby firmy tego
typu istniały na świecie. Jednakże powierzanie najważniejszego
zadania komuś całkiem zielonemu… No to już jest mniej
wiarygodne.
Niestety ta powieść
skończy przewidywalnie, choć miałam delikatną nadzieję, że
zakończenie będzie inne. To nie było gorsze, ale schematyczne.
Niemniej, Grzechu
warta ogromnie mi się podobała i miło się z nią bawiłam.
Autorka napisała w ciągu roku dość sporo i czeka nas jeszcze
więcej, także można było się obawiać spadku formy, spoczęciu
na laurach, albo zmęczenia Nic takiego się nie dzieje. Agata ma
głowę pełną pomysłów i to widać w jej książkach. Oby tak
dalej.
To zupełny
przypadek, ze główna bohaterka, autorka i recenzentka mają tak
samo na imię. Choć to jest odrobinę zabawne.