Dawno,
dawno temu, byłam opiekunką na wycieczce w Bieszczady. Wtedy też
złożyłam wizytę w Sanoku, gdzie odwiedziliśmy muzeum
Beksińskiego. Ponieważ nie interesuję się sztuką współczesną,
niewiele mówiło mi jego nazwisko (muszę nadmieniać, że swojego w
domu wysłuchałam za taką ignorancję?). Z fascynacją chodziłam
od obrazu do obrazu i podziwiałam pełne niepokoju, grozy i
pesymizmu dzieła mistrza. Później wyszła znana książka
Grzebałkowskiej, którą mi polecano. Nie zdążyłam jej
przeczytać, ale teraz koniecznie to nadrobię. Bo Tomasz Beksiński,
którego poznałam dzięki niniejszej książce jawi się jako postać
fascynująca, chociaż minęło tyle lat od jego śmierci on wciąż
intryguje i przyciąga. Jak to się stało, że ukochany syn,
człowiek o szerokich horyzontach, tak bardzo chciał przejść na
drugą stronę.
Jak
dowiadujemy się z nagrań tuż przed jego narodzeniem był
wyczekiwanym dzieckiem, jego przyjście na świat uradowało
rodziców, dla których był cudownym, wspaniałym syneczkiem. Od
małego kochał muzykę, tworzył, pisał, nawet malował, ale to
porzucił za sprawą namów ojca, bo po co dwóch malarzy w rodzinie.
Zdolny, ale leniwy, uczył się tego co mu się podobało, związał
swoje życie z muzyką, poszedł na anglistykę, żeby tłumaczyć
piosenki. W międzyczasie opuścił rodzinny Sanok, Sosnowiec, osiadł
w Warszawie. Przeżywał fascynujące rzeczy, a jednak gonił nie za
życiem, ale za śmiercią. Autor chce polemizować z dotychczasowymi
publikacjami o Beksińskim, z filmem, chce pokazać Tomka, jakim go
znał. Czyni to za pomocą wspomnień innych o Beksińskim, daje głos
Tomkowi, w tej książce głos autora schodzi na dalszy plan. A
książka, pomimo objętości, jest nie do odłożenia, chociaż
czasami trzeba robić przerwę, by nabrać dystansu.
Mroczna
jest ta książka, bo gdy próbujemy zrozumieć tego chłopaka,
mężczyznę to mózg wariuje. Czy wystarczy być depresyjnym
Strzelcem i mieć ojca który maluje mroczne obrazy, więc to
dodatkowo obciąża psychikę? Czego my nie wiemy? Co stało się w
życiu tego człowieka, który od życia dostał pozornie sporo, że
uznał że z tego rezygnuje. Kim naprawdę był uśmiechnięty
figlarnie człowiek, co kryło się za zmysłowym głosem z eteru?
Ta
książka jest próbą przedstawienia Tomasza Beksińskiego, pomiędzy
wierszami znajdujemy próby udzielenia odpowiedzi na pytanie
dlaczego. Jednak przede wszystkim autor, bardzo zacietrzewiony,
próbuje pokazać prawdę, która została zamazana w poprzednich
książkach o Beksińskich.
Polecam
Wam tę pozycję, nawet jeśli, tak jak ja, nie pamiętacie audycji
Beksińskiego. To jest po prostu fascynująca książka. Może
momentami męczy, to że autor jakby kleił ją ze wspominek, z
cudzych głosów, a sam niewiele od siebie dawał, ale w gruncie
rzeczy to wszystko jest spójne i trzeba tylko się przyzwyczaić.
Nie spodziewałam się, że ta książka zrobi na mnie aż takie
wrażenie.
Katarzyna Mastalerczyk