Nie
tak dawno czytałam debiut Randalla Munroe \”What
if? A co gdyby?\”
Książka równie mądra co komiczna. Po przeczytaniu tamtej pozycji
nabrałam ochotę na więcej, zatem gdy premierę miał \”Tłumacz
rzeczy\”
wiedziałam, że muszę go mieć. I mam.
Co
o autorze mówi książka?
\”Randall
Munroe jest autorem \”What if? A co gdyby?\” – pierwszej pozycji na
liście bestsellerów New York Timesa – naukowego bloga z pytaniami
oraz odpowiedziami \”What if\” i popularnego komiksu internetowego \”xkcd\”. Autor był robotykiem w NASA, ale w 2006 roku odszedł z
Agencji Kosmicznej, żeby zawodowo poświęcić się rysowaniu
komiksów w internecie, by utrzymywać się ze sprzedaży koszulek,
grafik, plakatów i książek \”xkcd\”. Lubi kolacje przy świecach
i długie, a nawet bardzo długie spacery plażą. Mnóstwo ludzi
twierdzi, że lubi długie spacery, ale kiedy tylko wyjdą na plażę,
po ledwie godzinie czy dwu narzekają, że łapie ich zmęczenie.
Powinni zabrać namiot. Randall Munroe mieszka w Massachusetts\”.
Coś
w tym jest, prawda?
Teraz
przyszedł czas na powiedzenie, o czym jest książka. O wszystkim
właściwie. Zastanawialiście się, jak działa pralka? No tak
wiemy, że podłącza się ją do wody i prądu, wrzuca proszek,
ubrania, wyciąga kota i włącza. Ale mało kto wie, jak ona w ogóle
w środku wygląda. Podobnie rzecz ma się ze zmywarką, samochodem,
kłódką, mikrofalówką, czy windą. Niby co dzień korzystamy z
tych zdobyczy cywilizacji, ale nie poświęcamy chwili, aby zgłębić
tajniki współczesnej technologii. Autor posuwa się dalej. Opowiada
o helikopterach, stacjach kosmicznych, łazikach wędrujących po
Marsie, łodziach podwodnych czy bombach atomowych. Poznajemy budowę
ziemi, wszechświata, a nawet ludzkiego organizmu. Widać, że autor
posiada wszechstronną, dogłębna wiedze z wielu dziedzin.
Autor
trochę sobie skomplikował sprawę. W oryginalnej, angielskiej
wersji Randall Munroe użył tysiąca najczęściej używanych słów.
Tysiąca na opisanie zjawisk i mechanizmów dotyczących tak różnych
dziedzin nauki, jak biologia, geologia, astronomia, robotyka,
fizyka… właściwie wszystkich. Znalazły się także artykuły
dotyczące amerykańskiego prawa, czy sportu. Jak więc to pogodził?
Mamy \”radiowocieplne
pudło na jedzenie\”, \”maszyny
do palenia miast\”,
czy \”łódź-miasto
robiąca otwory\”.
Tłumacz także nie miał łatwego zadania. Musiał użyć podobnej
ilości słów, aby zachować sens książki.
Wszystko
jest okraszone zabawnymi obrazkami. Możemy spotkać dziewczynę
pomykającą na łaziku po Marsie (bez skafandra), biuro w windzie
lub walkę w serwerowni. Uwielbiam dowcip autora. Jest on prosty,
absurdalny, miejscami naiwny. Czasem wyolbrzymia niektóre rzeczy,
aby je czytelnik lepiej zrozumiał.
Jedynym
minusem może być forma książki. Format A4, obwoluta i twarda
okładka nie zachęcają do czytania w środkach komunikacji
publicznej. Ja mam małe biurko i przeglądać album musiałam na
kolanach. Nie, to nie jest wygodne, choć dla mnie wybór tak dużego
formatu jest zrozumiały. Mniejszy bardzo ograniczałby
autora.
Książka
jest całkiem mądra, choć na taką nie wygląda. Naprawdę można
się wiele nauczyć. Jak nie przepadam za pozycjami naukowymi, tak
tutaj przepadłam. Polecałabym ją osobom dorosłym. Dzieci mogą
nie domyślić się, o co chodzi.
Jestem
zakochana w twórczości Randalla Munroe. Przy debiucie czułam
niedosyt. Tutaj jestem usatysfakcjonowana ilością treści, choć i
tak mam nadzieję, że to nie moje ostatnie spotkanie z autorem.
Tutaj daję 10/10. Książka jest doskonała w każdym
calu.
Agata Róża Skwarek