Książka – jak przystało na laboratorium – jest sterylna, estetyczna i przejrzysta. Krótkie rozdzialiki poukładano metodycznie i oznaczono jak w kartotece, za pomocą marginesów pokolorowanych wedle rodzaju. Każde zagadnienie zaczyna się wprowadzeniem na stronach o niebieskich marginesach, zagajeniem dla – jak piszą autorzy – \”uśpienia czujności czytelnika\”. Po każdym wstępie pojawiają się podrozdzialiki przekładające zagadnienie na praktyczne zajęcia. W zależności od poziomu skomplikowania i trudności podpunkty te przybierają barwę zieloną, żółtą lub czerwoną.
Zagadnień jest niewiele – i to chyba moje jedyne zastrzeżenie do publikacji. Dla każdego przewidziano kilka eksperymentów o różnym poziomie trudności. Eksperymenty te nie wymagają specjalistycznego sprzętu, gdyż przyjęto koncepcję, wedle której za pomoce naukowe powinny służyć przedmioty codziennego użytku. Wszak chodzi o to, by odnieść się do rzeczywistości – ukazać jak matematyka przejawia się w codzienności. Tak oto bryły platońskie będziemy konstruować z wyciorków do fajki, szyfrowania nauczymy się za pomocą kostki Rubika, a permutacji – kart do gry. Skonstruujemy też teleidoskop, potańczymy i napiszemy wiersz. Tak oto przedstawiają się lekcje matematyki w wydaniu domowym. Całkiem przyjemnie, prawda?
Książka jest bardzo pomysłowa i zarazem prosta. Przystępnie tłumaczy pojęcia i zjawiska matematyczne, a także ukazuje ? zaskakujące czasem – dziedziny, w których zastosowanie ma królowa nauk. W kilku akapitach przybliża abstrakcyjne zagadnienia, a następnie na ich podstawie ukazuje jak w zaciszu domowym stworzyć \”cuda-wianki\” wykorzystując prawa matematyczne, lub też tylko pobawić się ze światem na jego zasadach. Wszystko osiągalne na poziomie empirycznym, namacalne i zdecydowanie nie nudne.
Na korzyść książki przemawia zwięzłość formy, bowiem jasności przekazu nie mąci tu przydługość wywodu. Tekst jest zrozumiały – czego nie załapie czytelnik w \”niebieskim\” wstępie, objaśnią praktyczne zabawy w następujących po nim punktach różnej barwy. Poziom zagadnień jest różny, część z nich może z powodzeniem przyswoić rozgarnięty ośmiolatek, inne wymagają nieco większego zaawansowania. Myślę, że książeczka w zamyśle miała służyć gimnazjalistom, nie sądzę jednak czy tym należy się kierować – dzieci często zaskakują ciekawością i jasnością umysłu, o jakie ich nie podejrzewamy. Polecam przejrzeć \”Laboratorium w szufladzie. Matematyka\” przy najbliższej wizycie w księgarni – być może sami zapragniecie przerobić własne mieszkanie na plac zabaw… to jest na laboratorium.