Walka z Epikami jest jednak niczym syzyfowa praca; pokonanie jednego Epika, sprawia, że po przetasowaniu na szachownicy sił, wyrasta kolejny tyran.
David Charleston, obecny przywódca jedynego pozostałego przy życiu teamu Mścicieli, dobrze o tym wie. Epicy nie tylko pozbawili go domu rodzinnego i ojca, ale też sprawili, że mentor młodzieńca Profesor przeszedł na ciemną stronę mocy. Teraz David stoi przed trudnym zadaniem: Profesora trzeba pokonać i zabić, albo pokonać i zawrócić z drogi zniszczenia, ku której podąża. David wierzy, że skoro Megan się to udało, to każdy Epik jest do tego zdolny. Ale jak zapanować nad swoją największą obawą, która może być jednocześnie i przyczyną siły i słabości?
Trzecia część ma swoje plusy.
Przyjemnie obserwować, jak David dorasta do roli przywódcy i jak zmaga się z faktem, że być może ma w sobie coś, co uczyniłoby go Epikiem. Zabawna i urocza jest jego relacja z Megan i nie da się nie lubić innych bohaterów, w tym irytującego, pokrzywdzonego przez los Knighthawka. W fascynujący sposób opisał autor miasto z soli, które żyjąc własnym rytmem, rozpada się i odnawia w przeciągu tygodnia.
Cała historia przypomina trochę film spod znaku Mission impossible. Bohaterowie gromadzą broń, wchodzą na salę w przebraniach cukierników, kontaktują się przez odbiorniki i podkładają ładunki wybuchowe. W tle cały czas majaczy wątek z rzeczywistościami równoległym, który, przyznam szczerze sprawiał, że niekiedy się gubiłam. Dlatego, choć niby jest fajnie i czyta się w ogromną przyjemnością, to ma się takie poczucie, że czegoś tu jest jakby za dużo. Być może dlatego ta finałowa część nie ma już w sobie tego klimaty, który miała część pierwsza i przez pewien czas jeszcze druga.
Chodzą słuchy, że całość ma trafić do kin, że szykuje się ekranizacja i faktycznie, czytając część trzecią miałam takie wrażenie, że bardziej oglądam film niż czytam książkę. Nie znaczy to, że finał mi się nie podobał. Trylogię o Mścicielach polecam młodym czytelnikom i tym nieco starszym. W ferworze walki przyjemnie pomarzyć sobie, że mogłoby się być takim Epikiem i wpływać na przykład na wzrost roślin w ogrodzie czy na szybkość czytania książek.
Polecam. Przyjemna lektura.