\”Łąki kwitnące purpurą\” to kontynuacja \”Cienia burzowych chmur\”. O ile jednak akcja pierwszego tomu oscylowała raczej wokół perypetii rodziny Szymczaków w maleńkich Pawlicach i powojennego życia na wsi, o tyle w drugiej części obcujemy przede wszystkim z Nową Hutą. Jakieś pojęcie o tym, co się w książce znajduje, daje już okładka – widać na niej i wiejski akcent w postaci koni, i fabryczne kominy najmłodszej dzielnicy Krakowa.
Historia zaczyna się od skrótowego przypomnienia pierwszego tomu. Brawo! Nareszcie ktoś pomyślał o nieszczęśnikach, którzy czytają tyle książek, że przy premierze drugiej części musieliby powtórnie czytać pierwszą, żeby przypomnieć sobie, kto, z kim i dlaczego. Myślę, że i tym, którzy \”Cienia burzowych chmur\” nie czytali, takie streszczenie pomoże – da podwaliny, by nie pogubić się w gąszczu wydarzeń i bohaterów.
\”Łąki kwitnące purpurą\” opowiadają o losach rodziny Szymczaków – Władysławy i sześciorga jej dzieci. Wychowująca samotnie maleńkiego Karolka Julia ukrywa się pod fałszywym nazwiskiem w obawie, że w Nowej Hucie odnajdzie ją jej oprawca, Marczyk. Rozpoczyna pracę w państwowym zakładzie i codziennie musi się mierzyć z niestosownym zachowaniem pewnego starego partyjniaka. Jednocześnie czuje, że ktoś ją obserwuje… Krystyna po aborcji stara się czerpać z życia pełnymi garściami. Wplątuje się nawet w romans z obcokrajowcem. Dorota szuka swojej życiowej drogi i w końcu odnajduje ją, choć ku rozpaczy matki nie w męskich ramionach. Opiekujący się młodszym rodzeństwem Bronek lawiruje między Pawlicami, pracą i małżeństwem z krnąbrną i niewierną Haliną. Jednocześnie jego myśli wciąż krążą wokół panny Bogusi. Andrzej stara się zapomnieć o Agacie. Trafia do Nowej Huty, próbuje swoich sił jako piłkarz, jednak dobrze zapowiadającą się karierę przerywa tragiczny wypadek. Najmniej w tym tomie jest Leszka, którego życie skierowało daleko od rodzinnego domu i od nowej kwatery głównej rodziny w Nowej Hucie. Wydarzenia następują jedno po drugim, przeszłość miesza się z teraźniejszością, a prywatne życie bohaterów – z burzliwą historią powojennej Polski.
To właśnie to rozbudowane tło historyczne urzekło mnie najbardziej w książkach Świętek. Historia jest tu nienachalnym gościem, ale czuć ją na niemal każdej stronie powieści. Autorka snuje opowieść o ludziach i o czasach. Kiedy czytałam \”Łąki kwitnące purpurą\”, na myśl przychodziły mi skojarzenia z \”Ziemią obiecaną\” (industrializacja i urbanizacja, i niechęć do obcych – tu Greka Nikosa), \”Nocami i dniami\” (jako klasykiem polskiej sagi rodzinnej), \”Lalką\”… Świętek czerpie z klasyki polskiej powieści obyczajowej, zarysowując szeroką panoramę czasów. Gdyby Prus czy Reymont żyli w PRL-u, pewnie właśnie tak by o nim opowiadali: przez przytaczane ustami bohaterów dowcipy, emitowane w tle audycje radiowe, przez detale, którymi przetykana jest akcja powieści. A znowuż w narracji \”Łąk kwitnących purpurą\” jest coś nieuchwytnie socjalistycznego. To żadną miarą zarzut – ot, narracja dostosowuje się do opisywanych czasów. Wpływ ma na to sprawozdawczy niekiedy styl, bardziej opisujący wydarzenia niż wzbudzający emocje, staranne porządkowanie chronologii, krótkie dość, za to liczne sceny. Z początku nie byłam do tej narracji przekonana, pod koniec drugiego tomu sagi nie wyobrażam sobie, żeby można to było napisać inaczej. Niestety, taki wybór autorki sprawia, że nie jest to książka dla każdego – wymaga od czytelnika sporych zapasów pamięci podręcznej, zdolnej pomieścić bohaterów, zdarzenia i gęstą sieć powiązań. Co dla mnie, rzecz jasna, nie jest wadą.
\”Łąki kwitnące purpurą\” czytało mi się z przyjemnym poczuciem, że obcuję z literaturą z jednej strony ambitną, z drugiej – pozbawioną pretensjonalności. Nie była to lektura, przez którą nie spałabym po nocach, gorąco pragnąc poznać ciąg dalszy, ale wzbudzała zdecydowanie pozytywne odczucia. A potem przeczytałam epilog i teraz chcę natychmiast wiedzieć, co było dalej! Największą wadą sagi jest fakt, że na trzeci tom przyjdzie jeszcze trochę poczekać. Ale jeżeli dacie radę zaczekać, to czytajcie \”Łąki kwitnące purpurą\” już teraz. Warto.