uwielbiam sagi rodzinne z historycznym odchyłem, szczególnie takie
osadzone w egzotycznych realiach. A co tu kryć, ostatnio egzotyką na
księgarskich półkach stało się to, co geograficznie najbliższe.
Przeczytawszy więc multum sag osadzonych w Norwegii, Hiszpanii i tak
dalej, tym razem wybieram się w historyczno-literacką podróż do
siedemnasto- i dziewiętnastowiecznej Warszawy. A wszystko to za sprawą
nowego cyklu Sylwii Zientek – \”Hotel Varsovie\”.
Historia
warszawskiego hotelu prowadzonego przez rodzinę Żmijewskich sięga XVII
wieku i lutnisty Laurentego Żmija, którego zawiłe losy autorka
przedstawia przez około połowę książki. Druga połowa należy do dalekich
potomków Żmija, żyjącej w drugiej połowie XIX wieku rodziny Żmijewskich.
Te dwie perspektywy przeplatają się przez całą książkę, a w obu
historycznych odcinkach opowieść rozpoczyna się od dramatycznych
wydarzeń – pożaru Warszawy w XVII wieku i samobójczej śmierci głowy
rodziny Żmijewskich, Jeremiego, w wieku XIX. Następnie autorka wiedzie
nas przez gąszcz intryg, namiętności, krzywd doznawanych przede
wszystkim przez kobiety (zwłaszcza biedną pobożną Eleonorę, która znosi
swój los z podziwu godną pokorą), finansowych matactw, wreszcie –
rywalizacji między zwaśnionymi rodami Żmijewskich (Żmijów) i
Szpakowskich (Szpaków). Osią fabuły pozostaje warszawski zajazd, a
później hotel, o który spór toczą obie rodziny i którego utrzymanie
staje się głównym zadaniem dziewiętnastowiecznych Żmijewskich. Jednak
tak naprawdę sama hotelarska codzienność to temat, który w powieści
schodzi na dalszy plan. Dla Zientek najistotniejsi są ludzie, ich
uczucia i panujące między nimi skomplikowane relacje.
W liczącej
blisko sześćset stron powieści autorka dość wiernie odwzorowuje obie
płaszczyzny czasowe. XIX wiek to blichtr nieco na pokaz, codzienność pod
zaborami, ale też budząca się w niektórych przedstawicielach wyższych
warstw świadomość różnic klasowych i społecznej niesprawiedliwości. W
tym kontekście ciekawi mnie, jak Zientek poprowadzi dalej postać
Eleonory, która w miarę rozwoju powieści odchodzi o bezrefleksyjnego
pomagania ubogim dla zaspokojenia własnej próżności i autentycznie
angażuje się na rzecz bezbronnych i wyzyskiwanych. Z kolei
siedemnastowieczna Warszawa to miasto niebezpieczne, wciąż zacofane, w
którym do piekła więzienia i tortur może człowieka strącić jedno
fałszywe oskarżenie, a jednocześnie z rozwijającą się kulturą i
postępowymi poglądami. Te dwie Warszawy autorka i różnicuje, i stara się
dla nich znaleźć wspólną płaszczyznę.
Niestety kompletnym
niewypałem jest moim zdaniem dodanie trzeciej perspektywy – Warszawy
współczesnej i enigmatycznej Dany Spakowski, która przybywa do Polski
upomnieć się o \”rodzinny majątek\”, czyli tytułowy hotel. Scen
współczesnych jest mało, a wobec ilości wydarzeń w płaszczyznach
historycznych wydają się zwyczajnie nieciekawe. Domyślam się, że to
wstęp do kolejnego tomu (tomów), jednak bez uszczerbku dla fabuły można
by te sceny przenieść do kolejnej książki. Tutaj nie są ani uzasadnione,
ani potrzebne, ani ciekawe bez szerszego kontekstu.
Nie podoba
mi się też, przynajmniej na razie, sposób poprowadzenia wątku konfliktu
Szpakowscy-Żmijewscy. Jego przyczyny nie są dość jasno przedstawione w
tekście (bo to, że Szpak był pierwszym mężem Anny i na tej podstawie
Tomasz rości sobie prawa do zajazdu, wydaje się przekombinowane).
Ponadto trudno mi uwierzyć, że w czasach, gdy – co w wielu miejscach
Zientek pokazuje – najbardziej liczy się ludzkie słowo, obcy może tak po
prostu przyjechać do miasta, przekupić świadków i przejąć własność
szanowanej rodziny. A już zupełnie nie rozumiem, dlaczego w pewnym
momencie umknęła całkowicie kwestia orientacji seksualnej Tomasza albo
chociażby jego upodobania do łóżkowych eksperymentów, jeśli scena, w
której Kalina wygania go z zajazdu, nie była związana z faktyczną
orientacją malarza.
Na tle całej powieści wspomniane niedostatki są… cóż, niedostatkami. Czytało mi się wspaniale, jestem zachwycona językiem \”Hotelu Varsovie\” i dbałością o detale, i chociaż nie przywiązałam się wyjątkowo do żadnego z bohaterów, z chęcią przeczytam kolejny tom.