Mucha Fefe pojawiła się na rynku wydawniczym już przed dwoma laty. Wydana wówczas książka \”Z muchą na luzie ćwiczymy buzię\” Marty Golewskiej-Kustry zaskoczyła mnie wówczas skutecznością zachęty do ćwiczeń logopedycznych – mój niesforny syn z radością wykonywał ćwiczenia dźwiękonaśladowcze według wskazówek zamieszczonych w książce. Mucha Fefe natomiast zyskała sobie w nim sympatyka. Dziś uroczy owad pojawia się w nowej odsłonie, z nowym wyzwaniem.
Treścią książeczki jest podróż Fefe, widziana z jej perspektywy. Walizka jest dla niej domem, a taśma bagażowa na lotnisku to karuzela. Nie tylko jednak niewielkie rozmiary muszki stanowiły o odmienności postrzegania. Poczucie humoru autorki kazało jej wyposażyć swoją bohaterkę w optymizm graniczący niekiedy z indolencją umysłową – w zadziwiający sposób Fefe każdą reakcję na swoje \”dokonania\” potrafi zinterpretować jako podziw i sympatię. Zdaje się być zupełnie nieświadoma zwyczajowej niechęci człowieka do muszego rodu. Ta rozbrajająca cecha muszki nie została jej nadana jedynie dla radości czytania – zdaje się być również jednym ze zmyślnych elementów edukacyjnych, w jakie autorka wyposażyła książeczkę.
Relacja Fefe przedstawiona w książeczce \”Z muchą świat zwiedzamy i opowiadamy\” jest kolejnym etapem nauki mowy. Tym razem nie mamy do czynienia z metodycznymi ćwiczeniami wymowy ale raczej z zachętą do korzystania z umiejętności już posiadanych w tym zakresie. To również ćwiczenie pamięci, spostrzegawczości, budowania zdań, opowiadania. Historia, którą autorka posłużyła się w celach edukacyjnych jest doskonale zaplanowana – daje bowiem młodemu czytelnikowi możliwość odróżnienia wydarzeń od ich interpretacji. Na końcu książki Golewska-Kustra zachęca dziecko do opowiedzenia przygód Fefe zwracając uwagę nie tylko na to co się faktycznie wydarzyło, ale i na to, jak muszka zrozumiała poszczególne wydarzenia. Pomocą w opowiadaniu są tu ? umieszczone na rozkładówce na końcu książki – \”zdjęcia\” dokumentujące jej podróż.
Szczególną uwagę chciałabym zwrócić na rysunki autorstwa Joanny Kłos – nieodmiennie przyjemne dla oka i podatne na dziecięce zachwyty. Jednocześnie pełne ciepła, subtelne jak i wyraziste, zrozumiałe. Stworzone z dużą dozą łagodnego poczucia humoru i nieco karykaturalne, idealnie oddają charakter pociesznej Fefe. Ponadto choć rozsiadły się wygodnie na stu procentach przestrzeni kolejnych stronic – nie dominują nad tekstem, nie zakłócają czytania.
Obie książeczki o muszce Fefe zasługują na uwagę. To praktyczna pomoc dla dzieci z problemami wymowy czy wysławiania się. Są to też przyjemne lektury, do których dzieciaki chętnie wrócą, nawet wówczas, gdy ćwiczenia aparatu mowy nie będą już konieczne. Serdecznie polecam i czekam na kolejne pomysły autorki.
Iwona Ladzińska