Życie nie zawsze daje nam wybór. Czasem oferuje kilka chwil szczęścia, żeby potem rozsmakować nas w smutku i samotności. A może to pamięć miesza nam w głowie? Może idealna przeszłość to tylko nasza spragniona dobrych wspomnień wyobraźnia? Czy wielka i tragiczna miłość jest wielka, tylko dlatego, że jest też… tragiczna?
Zdjęcie, które miało nigdy nie ujrzeć światła dziennego, nagle staje się obiektem największego zainteresowania. Wszystko to za sprawą Abby, która szukając zdjęci na galerię promującą archiwum, zakochała się w niebanalnej, ale bardzo poruszającej fotografii. Zdjęcie to przedstawiało Dominica, który tuż przed ekspedycją, na której zginął, żegna się z ukochaną. Ta wykonana ponad 50 lat temu fotografia poruszyła opinię społeczną. Osoba Dominika szybko stała się tematem dociekań i wątpliwości. Kim był ten człowiek? Może skrywał wielkie sekrety? Takie, o których nie miała pojęcia Ros, jego wciąż żyjąca wielka miłość? Abby za wszelką cenę chce się dowiedzieć prawdy!
Fabuła książki prowadzona jest dwutorowo. Poznajemy historie naprzemiennie w 1961 i 2014 roku. W ten sposób stopniowo odkrywamy przeszłość i związane z nią tajemnice. A jednocześnie stajemy się świadkami wielkich namiętności i niełatwych uczuć. Dwutorowa narracja pozwala nam zaangażować się w obydwie historie, chociaż na początku przeszłość wydawała mi się bardziej interesująca, po jakimś czasie również teraźniejszość nabrała rozmachu. Ujmujące były zwłaszcza podobieństwa w losach Abby i Ros, kobiet, które dzieli 50 lat i wiele różnic. Bo chociaż czasy się zmieniają, miłość nadal pozostaje skomplikowana.
Narracja Pocałunku na pożegnanie poprowadzona jest na tyle umiejętnie, że potrafi wprowadzić czytelnika w przysłowiowe maliny. Kiedy już jesteśmy pewni, że znamy jakiś fragment historii, za chwilę okazuje się, że prawda wygląda zupełnie inaczej. A potem czeka nas kolejny zwrot akcji i tak do samego końca. To sprawia, że historia jest naprawdę wciągająca.
Podobała mi się również wielowątkowość. Bo chociaż nadrzędnym problemem była historia Dominika, to wszystko, co działo się w tle, było równie istotne, ale też, całe szczęście, ciekawe. Z zainteresowaniem śledziłam życie osobiste Abby oraz polityczne perypetie Ros. Wszystko to sprawiało, że lepiej poznałam bohaterów i bardzo się z nimi zżyłam.
Pocałunek na pożegnanie to też książka, która nie na wszystkie tematy wypowiada się jednoznacznie. Chociaż momentami może wyczuć odrobinę zbyt idealistyczne podejście do problemów, w większości sytuacji zachowany został umiar. Nie ocenia, nie wartościowanie, po prostu zwykły opis, pozostawiający komentarz czytelnikowi.
W książce urzekła mnie jeszcze atmosfera. Romantyczny klimat wyczuwalny był już od pierwszej strony. Nie zawsze wszystko kończyło się różowo, ale gdzieś w tle zawsze majaczyło przesłanie o sile prawdziwej miłości, o kochaniu pomimo wszystko.
Reasumując, Pocałunek na pożegnanie bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nie tylko okazał się wartką i wciągającą powieścią, ale też dostarczył mi mnóstwa wrażeń i pozwolił odczuć wiele emocji. Bo czasem może się okazać, że koniec, to też początek, nawet jeśli jest opóźniony o 50 lat!
Dominika Róg-Górecka