Góry Świętokrzyskie, w których mieszkałam przeszło dwadzieścia lat, słynęły z sabatów czarownic, zatem w pewnym sensie ta tematyka jest mi bliska. Od dziecka lubiłam historie o nich, wiedźmach, magach itd. Tym razem jednak miałam ochotę na powieść bardziej prawdziwą niż fantastyczną.
Nie pozwolisz żyć czarownicy to powieść, która nie jest objętościowo duża, bo to zaledwie sto sześćdziesiąt stron. Książkę czyta się szybko z dużym zainteresowaniem. Autorowi udaje się przyciągnąć uwagę i zainteresowanie czytelnika ujęciem tematu czarownic, a właściwie polowań na nie i co za tym idzie tortur, jakim je poddawano.
Tomasz Kowalski w oparciu o artykuł i wyobraźnie odtwarza na kartach tej książki prawdopodobny scenariusz ówczesnych wydarzeń, o ile faktycznie miały one miejsce. Autor nie szczęści opisów tortur i ich brutalności, a przede wszystkim brutalności i zawiści drugiego człowieka, który czerpał niemal perwersyjną przyjemność z bólu i poniżenia drugiego człowieka, i tego w jak prosty sposób mógł się zemścić, ukrywając swoje chore motywy pod pierzyną wiary i Boga!
\”[…] siedząc dumnie na koniu, przejeżdżał […] i przyglądał się z góry czarownicom. Niektóre z nich podnosiły głowy i spoglądały mu w oczy, ale prośby o łaskę w nich nie dostrzegł. Było to bowiem spojrzenie człowieka, który już nie żył, choć serce jeszcze w nim biło. Połamane i udręczone, chore i okaleczone czekały na wyzwolenie, które mogła przynieść tylko śmierć […].\”
Autor pokazuje również, jak kreatywne potrafią być ludzkie umysły w wymyślaniu kar i tortur oraz to, jakie potwory tkwią pod skórą niektórych na pozór porządnych i bogobojnych ludzi. Tomasz Kowalski ukazuje także to, co dzieje się z torturowaną osobą, która prędzej czy później się łamie i przyznaje do wszystkiego, byleby uniknąć dalszej męki.
Osiemnasty wiek to czasy, w których zabobony wiodły prym pośród \”oświeconego\”, religijnego społeczeństwa. Szczególnie na wsiach, gdzie wiara w gusła, czary i przesądy miała się bardzo dobrze, a wręcz była zakorzeniona w człowieku. To także czasy, w których rola kobiety sprowadzała się do ochędożenia gospodarstwa, urodzenia dzieci i zajmowania się potomstwem. Myślenie było zarezerwowane dla mężczyzn.
\”Rolą kobiety [….] jest służyć mężowi, nie go pouczać. Jak mówi święty Tomasz, kobiety są błędem natury z tym ich nadmiarem wilgoci, temperaturą ciała świadczącą o cielesnym i duchowym upośledzeniu. Są rodzajem kalekiego, chybionego, nieudanego mężczyzny.\”
Tomasz Kowalski ma niezwykle przyjemne pióro i, pomimo tematyki, lekkość, która sprawia, że książkę pochłania się jak najsoczystszą gruszkę. Ubiera fabułę w takie słowa, które hipnotyzują, nie pozwalając oderwać się od lektury choćby na chwilę.
Obrazy, jakie odmalowuje, są ostre, wyraziste i pełne emocji, które aż kipią z książki. Przemawiają do wyobraźni bez dwóch zdań. Co wrażliwsze umysły winny zrezygnować z czytania tej książki.
W tej książce podobała mi się również stylizacja dialogów na ówczesny czasy, gwara wiejska. Dodaje to tej historii smaczku i sprawia, że zapada w pamięć. W dodatku same wymiany zdań, jakie padają między bohaterami, są bardzo naturalne.
Bohaterami swojej powieści Tomasz Kowalski uczynił ludzi, którzy mogliby być prawdziwi, a może tacy byli? Autor zaprezentował nie tylko wiejską społeczność, ale i wyższe sfery, po samego króla, tworząc w ten sposób zbieraninę ludzi różnych klas i poglądów…
Nie pozwolisz żyć czarownicy to powieść, która łączy w sobie cień wydarzeń historycznych z fikcją, która zaskakuje i sięga głęboko w człowieka i jego człowieczeństwo. Brutalność tortur i ludzi wzbudza wiele emocji i zmusza do zastanowienia nad swoim jestestwem i stosunkiem do drugiego człowieka. Podobno czas polowań na czarownice już minął, ale czy aby na pewno?
\”[…] – Kiedy to się skończy? Kiedy już nie będą polować na czarownice? Na nas?
[…] – Nie wiem. Może wtedy, kiedy zaśnie Bóg, a obudzi się w końcu człowiek.\”
Michalina Foremska