Recenzowanie dzieł klasyków w taki sposób, by zachęcić do nich współczesnego czytelnika, a jednocześnie nie popaść w banał czy łopatologię, to zadanie iście karkołomne. Ale cóż robić, kiedy do recenzji wpada nowe wydanie \”Córki Ewy\” Balzaka. Trzeba zmierzyć się i z klasyką – i to w kultowym przekładzie Tadeusza Boya-Żeleńskiego.
\”Córka Ewy\” to niewielka powieść, której z uwagi na skąpą liczbę wątków bliżej raczej do rozbudowanej noweli. Główna bohaterka, Aniela, wychowana przez surową matkę, wychodzi za mąż, by wyzwolić się od rodzicielki i poprawić swój status finansowy. Jej mąż, wicehrabia Feliks de Vandenesse, dokłada wszelkich starań, by uczynić żonę światową kobietą, żywi też wobec niej swego rodzaju uczucie. Aniela jednak, zagubiona wśród towarzyskiej śmietanki, znudzona i rozczarowana codziennością, nawiązuje romans z poetą Raulem Natanem, człowiekiem lubującym się w niepewnych interesach. Choć sama Aniela waha się, czy poddać się uczuciu do Natana, środowisko pcha ją ku romansowi, zapewniając, że to nieodłączny element życia kobiety.
Niedługa opowieść z całym kunsztem Balzaka oddaje obraz czasów autora, życia na pokaz, licznych przesądów dotyczących życia i codzienności. Autor odmalowuje na tle wszechobecnej hipokryzji, manipulacji i nieautentyczności młodą, zagubioną kobietę, która nie umie sama o sobie decydować, ponieważ wiecznie ktoś steruje jej życiem. Balzak wyprzedził swoją epokę, ukazując dramat kobiet, które nie tyle są słabe, co od dziecka postawione w pozycji słabej, nie mają możliwości wyboru własnej drogi życiowej. Ze skrupulatnością autora i zdolnością do oddania skomplikowanego obrazu świata kilkoma celnymi akapitami znakomicie współgra przekład, w którym czuć duszę Boya-Żeleńskiego. To już nie tekst jednego autora, lecz porywający językowo i kompozycyjnie duet autora i tłumacza, w najlepszym stylu. Cieszę się, że wydawnictwo MG przypomina tę historię współczesnemu czytelnikowi. Oczywiście zachwyca mnie jeszcze jedno, co już się tyczy samej powieści Balzaka – bohaterowie \”Córki Ewy\” to postacie znane z innych dzieł autora. Balzak był jednym z prekursorów takiego rozwiązania, wędrujących postaci, które po blisko wieku niełaski znów zyskują popularność.
Jeden szczegół bardzo mnie ubódł w tym skądinąd ładnym i eleganckim wydaniu klasyki. Oprócz recenzowania literatury zajmuję się też tłumaczeniem i jako tłumaczka uważam, iż niektóre teksty zostały przełożone już tak dobrze, że nie ma sensu przekładać ich po raz drugi, na siłę szukać nowych fraz i zmieniać cytaty, które na stałe weszły do języka. Jednocześnie jeżeli przekład oddziela od czasów nowego wydania sporo dekad, warto by zadbać o jego opracowanie – nie tylko przypisy (z tego wydawnictwo MG się wywiązało), ale też komentarz współczesnego tłumacza lub, jeszcze lepiej, polskiego specjalisty od Balzaka. Brakuje słowa z dzisiejszej perspektywy, tym bardziej, że w tekście obecny jest w postaci przedmowy głos Boya-Żeleńskiego i jego ocena dzieła francuskiego mistrza. Czasy się zmieniają, spojrzenie na literaturę się zmienia i skoro robimy reedycję tekstu osadzonego w konkretnej epoce w przekładzie tłumacza osadzonego w innej epoce i obie te epoki są od nas odległe, przydałoby się skonfrontować oba te spojrzenia z perspektywą współczesnych.
Joanna Krystyna Radosz