W dzisiejszych czasach każdy może zostać człowiekiem sukcesu. Wystarczy tylko odpowiednio ciężko pracować, nie poddawać się i codziennie rano powtarzać sobie – \”jestem najlepszy/a\”. Przynajmniej tak uczą podręczniki coachingu. Niektóre idą o krok dalej i ograniczają niezbędne czynności do samego powtarzania. Na szczęście \”Unf*ck yourself – napraw się\” Gary?ego Johna Bishopa nie brzmi jak coś z tej półki. Może to jest ta książka, której każdy z nas potrzebuje, żeby zmotywować się do bycia tytanem pracy i spełniania marzeń z lekkością coachów-mistrzów?
Podtytuł \”Mniej myśl. Więcej żyj\” sporo obiecuje i książka na pierwszy rzut oka wydaje się tę obietnicę realizować. Tekstu jest mało, brak w nim wytłuszczonych maksym, złotych myśli wielkich ludzi i historii czytelników, których życie odmieniły rady genialnego coacha. Bishop jest dobitny, bezkrompromisowy i przypomina motywacyjną wersję trenerów personalnych, którzy nakrzyczą na Was zamiast głaskać po główce. Na dodatek autor krzyczy z sensem, przynajmniej na początku tekstu, odrzucając afirmacje i pozytywne myślenie jako sposób osiągania sukcesu. Pomogą się zmotywować, ale ciężką pracę musimy odwalić sami.
Niestety Bishop przypomina trochę polityka. W pierwszych rozdziałach dużo obiecuje, a potem całkowicie temu zaprzecza. Najpierw zapowiada, że czytelnik wcale nie musi podzielać jego życiowych celów i powinien zdać sobie sprawę, czy czegoś naprawdę pragnie, czy chce tego ze względu na to, że wszyscy tego chcą. Tylko że potem w subtelny sposób dyskredytuje rezygnację z tych celów. Na przykład stawia na szali z jednej strony cel: bogactwo, z drugiej – niechęć do robienia nadgodzin i cięższej harówki niż dotychczas, po czym niby uznaje je za równoważne, ale doborem słów, który jednoznacznie wskazuje, że jeżeli rezygnujesz z bogactwa na rzecz spędzania czasu z rodziną, to znaczy, że – mówiąc językiem coachingu – \”nie chcesz wyjść ze swojej strefy komfortu\”.
O wiele większym rozczarowaniem jest jednak fakt, że rady Bishopa koncentrują się głównie na… afirmacjach! Szkot radzi, co powinniśmy sobie powiedzieć – na głos lub w myślach – by nastroić się na sukces. Tym samym całkowicie zaprzecza temu, co zapowiadał w pierwszych rozdziałach. Fakt, język jest bezpośredni i niekiedy bliski wulgarnego – co zresztą zdradza już tytuł – ale poza tym rady Bishopa to tak naprawdę wciąż te same rady tych samych mistrzów coachingu, tylko ubrane w inne słowa. Wyjdź ze strefy komfortu. Nastrój się na sukces. Twoje myśli to twoje czyny. Jeżeli komuś nie pomogli wszyscy \”specjaliści\” przed Bishopem, to i Bishop nie pomoże. Jeżeli ktoś potrzebuje, żeby coach pokrzyczał i walnął pięścią w stół, \”Unf*ck yourself\” jest dobrym wyborem. Na pewno na korzyść tej książki przemawia niewielka objętość i brak wodolejstwa. Poza tym to po prostu kolejny podręcznik coachingu, mimo ambitnych planów autora. Szkoda.
Joanna Krystyna Radosz