Ludzkość ma problem i to na własne życzenie. Kilkadziesiąt lat temu postanowiła strzelić sobie w stopę, wycelowała broń i od tego czasu regularnie pociąga za spust. Kolejne wojny, czy to stuletnie, trzydziestoletnie, czy światowe, pokazały że nie ma większego drapieżnika niż człowiek, degradacja środowiska udowadnia natomiast, że mało który naturalny drapieżca dorównuje przedstawicielom homo sapiens głupotą. Zmiany klimatyczne, ginące gatunki, choroby ludzi i zwierząt – to tylko część skutków pychy i arogancji, z jaką człowiek przez dziesiątki lat podchodził do natury. Owszem, nawet biblijny Bóg oddał ludziom ziemię we władanie, żaden mądry władca nie doprowadziłby jednak swoich poddanych do ruiny. Maja Lunde już swoją debiutancką powieścią wpisała się w prowadzoną przez ekologów walkę o uświadomienie ludzkości rozmiarów czekającej ją katastrofy. W pierwszej części Kwartetu klimatycznego przestrzegała przed skutkami wyginięcia pszczół, w Błękicie porusza natomiast kwestię kurczących się zasobów wodny pitnej. Na czym polega problem? Przede wszystkim na zaburzonych proporcjach – ludzi stale przybywa w przeciwieństwie do słodkiej, dobrej jakości wody. Nigdy nie było jej przesadnie dużo, słodka woda stanowi bowiem zaledwie 3 proc. wszystkich zasobów, teraz natomiast ubywa jej na skutek ludzkiej niegospodarności oraz długotrwałych okresów suszy, będących wynikiem zmian klimatycznych.
W Błękicie Maja Lunde odmalowuje świat tuż przed katastrofą ekologiczną i kilka lat po niej. Narrację prowadzi dwutorowo, naprzemiennie opowiadając osadzoną we współczesności historię Signe oraz wybiegające w przyszłość losy Davida i Lou. Pierwsza z nich jest opowieścią o ludzkiej niefrasobliwości, arogancji oraz żądzy pieniądza, która nawet topiący się lodowiec każe przekuć na kostki lodu. Signe to samotna bojowniczka, wierna sobie i wyznawanym ideom, gotowa poświęcić dla nich miłość, rodzinę i możliwość spokojnego, w miarę szczęśliwego życia. Maja Lunde opowiada o starzejącej się Signe, dzięki retrospekcjom czytelnik może poznać jednak również jej młodzieńcze losy, które wydają się nawet ciekawsze niż współczesny, ostatni rejs ekolożki. Dzieje Davida stanowią natomiast wizję skutków owej ludzkiej beztroski, i to wizję przerażającą w swej realności. Norweska pisarka kreuje obraz Europy trawionej przez wojnę, susze i pożary oraz ludzkości stojącej na skraju ostatecznego moralnego upadku. David to młodszy odpowiednik Signe, tyle że walczący nie o przyszłość świata, lecz swojej córeczki. Nawet gdyby przyszłość Lou miałaby być krótka, David chce podarować dziewczynce choć namiastkę szczęścia i dziecięcej radości. Swego rodzaju skutkiem ubocznym tego wątku, jest fascynująca opowieść o młodym mężczyźnie dojrzewającym do ojcostwa i wzięcia odpowiedzialności za drugą osobę.
Oba plany czasowe długo pozostają całkowicie od siebie odseparowane, ostatecznie jednak splatają się ze sobą w ciekawy, acz nie tak przejmujący sposób, jaki miał miejsce w Historii pszczół. Spoiwem jest tytułowy \’błękit\’ we wszystkich znaczeniach i konotacjach tego słowa. Ów błękit to kolor wody – żywiołu tak niedocenianego, a tak potrzebnego do życia, barwa nieba – niegdyś pożądana, teraz przerażająca, zwiastująca bowiem kolejny dzień bez życiodajnego deszczu, a jednocześnie nazwa ukochanego jachtu należącego do Signe. Świat tuż przed katastrofą i kilka lat po niej przedstawiony został niezwykle sugestywnie – nie mam wątpliwości, że co wrażliwszy czytelnik zastanowi się pięć razy zanim, podczas mycia zębów, ponownie zostawi odkręcony kran. Strach, uczucie braku nadziei i szalone pragnienie picia i kąpania się w wodzie udziela się zwłaszcza w części opowiadającej historię Davida i małej Lou.
Błękit to powieść-manifest, oskarżenie i ostrzeżenie w jednym – sugestywne, dramatyczne i przejmujące. A jednocześnie, w przeciwieństwie, do wielu dzieł z nurtu literatury zaangażowanej, posiadające dużą wartość artystyczną. Maja Lunde ma wyjątkowy talent pisarski oraz dar opowiadania, który całkowicie pochłania czytelnika i nie pozwala przerwać lektury. Podobno o kunszcie pisarza decyduje nie debiut, lecz dopiero druga opublikowana przez niego książka. Jeśli to prawda, Maja Lunde przeszła test bez problemu, choć Błękit ustępuje bowiem nieco jakością Historii pszczół, wciąż jest świetną powieścią plasującą autorkę wśród najciekawszych współczesnych pisarzy.
Blanka Katarzyna Dżugaj