Gdy Polak myśli o SS, to zasadniczo myśli o ideale aryjskiego nadczłowieka. Chociaż nazwa tej jednostki zapisała się krwawymi zgłoskami w naszej historii to jednak oddziały te na pewno, na pierwszy rzut oka kojarzą nam się jako elitarne, pełnokrwiście niemieckie. No, dopóki nie zaczniemy więcej czytać o wojnie i dowiemy się, że zdesperowani Niemcy werbowali do tych oddziałów, do Waffen SS ludzi niekoniecznie rasowo czystych, nie liczyło się już tak pochodzenie, wyznanie. W końcu mieli maszerować z bronią, a tutaj wiadomo, liczą się umiejętności i dążenie do celu. Ta książka to prawdziwe opus magnum, które przybliży ciekawym te epizody z II wojny światowej, moja Mama jak tylko zobaczyła tytuł, od razu była chętna na lekturę.
Książka ta jest owocem współpracy wielu naukowców, którzy chcą nam przedstawić te osobliwe oddziały werbowane wśród narodów podbitych. Czy to nas zszokuje, pewnie nas Polaków nie, byliśmy w niewoli tak długo, tak często nas zmuszano do bratobójczej walki za obce sztandary, a czasami ? jak za Napoleona ? sami się wyrywaliśmy, że chyba powinniśmy spojrzeć na tych walczących łaskawszym okiem? Pamięć jednak bywa zawodna, a jednak Waffen SS w naszej historii zapisało się okrutnie, a jednak uważam, że warto poczytać i dowiedzieć się o tych żołnierzach, o tym, kim byli, skąd się wywodzili, jakie były ich losy. Ciężka lektura, taka, która wymaga refleksji, pouczająca i moim zdaniem warta uwagi.
Sami podbici brali udział w potwornych epizodach II wojny światowej, czy można stawiać pytanie, jakie myśli chodziły im po głowie, gdy pacyfikowali kamienice, gdy dokonywali zbrodni ludobójstwa? Czy nie bali się tego, że ich rodziny spotyka taki sam los? A może przyłączając się do rydwanu zwycięscy, chcieli zapewnić sobie przetrwanie? A żeby Polacy nie byli zbyt dumni, że w naszym kraju nie powstał oddział Waffen SS, złożony z Polaków, przypomnieć sobie należy, jak my kolaborowaliśmy z nieprzyjacielem, ja zdaję sobie sprawę, że takie tematy są u nas bardzo niepopularne, ale historyczny obiektywizm wymaga by i je poruszyć.
Wymaga ta książka bardzo dużo uwagi, jak każda książka historyczna, którą czytam, czeka zwykle na wolniejszy czas, kiedy będę mogła czytać w skupieniu, bez konieczności odrywania się na prozę życia, czy na pracę. Bardzo lubię te historyczne serie Znaku, pouczające i ciekawe i naprawdę na wysokim poziomie! Z tej czarnej serii Znaku mam już na oku kilka innych tytułów, a ten zapisze się w mojej pamięci naprawdę bardzo pozytywnie, chociaż wiadomo, temat niewesoły i z tych trudniejszych!
Katarzyna Mastalerczyk