Wydawać by się mogło, że Pani Fletcher jest książką kontrowersyjną i można postawić ją obok literatury erotycznej. Muszę przyznać, że ta opowieść miała dość kontrowersyjne wejście na rynek wydawniczy. Czy słusznie? Coś mnie w tej powieści zaintrygowało i postanowiłam sama zobaczyć, czy da się Panią Fletcher przeczytać bez irytacji i zdenerwowania?
Eve Fletcher jest rozwiedzioną kobietą w średnim wieku. Jej syn, Brendan, właśnie wyjechał na studia, a nasza bohaterka czuje się zagubiona. Nie wystarcza jej praca, zajęcia dodatkowe, na które się zapisuje (i to nie byle jakie, ale o gender). Nie jest stara, ale nieobecność syna wpędza ją w pewien marazm. Za sprawą jednej wiadomości rozpoczyna się jej przygoda ze stronami z filmami erotycznymi. Pani Fletcher jest na dobrej drodze do znalezienia swojego ja, własnej tożsamości oraz pokazuje, że nigdy nie jest się za starym na miłość.
Ta książka jest potrzebna, nawet nie wiecie jak bardzo. Interesuje się seksuologią, moja praca magisterka również dotyczy tematu ludzkiej seksualności, edukacji, ale byle jakie erotyki mi się nie podobają. Męczę się przy ich lekturze, a sceny łóżkowe wydają mi się strasznie wydumane i nadmuchane. Bałam się, że Pani Fletcher będzie można zaliczyć do tego właśnie grona, ale bardzo się myliłam. Tom Perrota napisał książkę, która idealnie pasuje do współczesnych realiów. Autor porusza wiele tematów \”tabu\” jak transseksualność, masturbacja, oglądanie filmów erotycznych, seks, różnych kombinacji łóżkowych czy oddzielenie miłości duchowej od cielesnej, ale bez zbędnych wulgaryzmów, ale normalnie. Oglądanie filmów erotycznych nie jest żadnym zboczeniem, ale nadal jest tematem, do którego mało kto potrafi się przyznać, a w tej książce przechodzi się z tym do porządku dziennego. Bohaterowie robią różne rzeczy, ale nie oceniamy ich, tylko przeglądamy się ich życiu z pewnej perspektywy i wyciągamy wnioski. Podczas lektury czułam się tak, jakbym czytała opowieść o czyimś realnym życiu. Eve jest normalną kobietą, która stara się odnaleźć i zrozumieć swoje własne ja. Czytelnik jej współczuje, kibicuje i co najważniejsze, da się ją polubić. Tom Perrota wykreował bardzo wiarygodną postać kobiecą, co uważam, że niewielu mężczyznom może się udać.
Ale nie tylko Eve możemy dobrze poznać. Autor zastosował w książce naprzemienną narrację i tylko rozdziały pisane z perspektywy Brendana, pisane są w pierwszej osobie, ale chyba najmniej go polubiłam. Cóż, chłopak musiał zmierzyć się z dorosłym życiem i nie wszystko wyglądało tak, jak sobie zamarzył. Oprócz Evy i jej syna poznajemy jeszcze transseksualną wykładowczynię, podwładną pani Fletcher i nastolatka. Każdy z nich jest osobą intrygującą, ale ich wątki nie są aż tak rozbudowane, jakbym tego chciała.
Serial jeszcze przede mną. I mam nadzieję, że w pewnych kwestiach wiele dopowie, ale też i nie zepsuje otoczki tej książki. Tom Perrota napisał powieść obyczajową, gdzie seks jest jednym z bohaterów, ale zrobił to z niesamowitym smakiem i realizmem, którego wiele osób może mu pozazdrościć.
Katarzyna Krasoń